---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oczami Louisa
Gdy Alison poszła wziąć kąpiel ja postanowiłem zrobić nam popcorn i poszukać jakiś fajny film. Tak bardzo mi jej brakowało, że dziś zgodził bym się nawet na tego pieprzonego Titanica oczywiście z całym szacunkiem dla zmarłych ale ten film to istna porażka. Nie ukrywam jednak, że szukałem czegoś pikantniejszego bo nie czarujmy się jestem tylko facetem i moja dolna głowa pragnęła tej boskiej brunetki. Oczywiście to nie jest tak, że zależy mi tylko na tym żeby wykorzystać Al ale kocham ją i pragnę. Z resztą jak każdy facet i chyba to mnie najbardziej wkurwia, że idąc po mieście każdy leszczu się za nią ogląda. Gdy tak szukałem tego filmu usłyszałem ciche kroczki. Już po chwili moja ukochana siedziała na moich kolanach i mocno się do mnie przytulała. Delikatnie wsunąłem ręce pod jej koszulkę i zacząłem jeździć opuszkami palców po jej plecach. Miała taką gładką i przyjemną skórę. Musiałem się bardzo powstrzymywać żeby nie rzucić się i nie zerwać z niej tą słodką, a zarazem mega seksowną piżamkę. Muszę przyznać, że bardzo potrzebowałem się ODSTRESOWAĆ. Szczególnie po ostatnich wydarzeniach.
Oczami Alison
Widziałam, że Lou był bardzo napalony ale nie mogłam się z nim przespać...nie potrafiłam po tym wszystkim. Wybaczyłam mu, że mnie oszukał i że prawie się przez niego zabiłam ale jeszcze nie potrafiłam mu zaufać.-Lou... -powiedziałam cicho -nie chce. Chłopak spojrzał na mnie pytająco i wyjął ręce spod mojej koszulki.
-Dlaczego ? - nie wiedziałam co mu odpowiedzieć więc po prostu się w niego wtuliłam i powiedziałam, że nie jestem gotowa. Chłopak zrozumiał choć widziałam, że ciężko mu było się uspokoić bo patrząc z boku, najpierw go rozbudziłam, a potem powiedziałam ,,nie". Zachowałam się jak suka no ale trudno. Chciałam się tylko przytulić i zasnąć w jego ramionach. Zmęczenie dawało się we znaki. Lou chwycił pilota w dłoń i włączył film o dziwo mój ulubiony, a przez niego znienawidzony Titanic. Nie wiem nawet, kiedy zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy Morfeusza. Pierwszy raz od dłuższego czasu mogłam spokojnie zasnąć wiedząc, że obudzę się przy moim Lou.
Dwa tygodnie później
Siedziałam w łazience ze łzami w oczach. To nie mogła być prawda...nie mogę być w ciąży. Nie byłam gotowa zostać matką, a tym bardziej Lou ojcem. Jest zbyt...nerwowy i niebezpieczny. Jedynym sposobem było usunięcie ciąży ale po namyśle nie potrafiłabym tego zrobić. Musiałam więc odejść, wyprowadzić się i zacząć życie od nowa. Nie mogłam zmarnować życia Thunderowi, był dla mnie zbyt ważny. Zostałą tylko kwestia jak to zrobić. Wyszłam z łazienki i wpadłam w ramiona swojemu bratu.
-Co się stało? Alison? -spytał zmartwiony.
Po kilku minutach dotarłam pod dom Tomlinsona. Zsiadłam z maszyny i już z daleka słyszałam krzyki i dźwięk tłuczonego szkła. Grzmoty tylko dodawały mroku i budowały napięcie. Modliłam się żeby nie było za późno.
________________________________________________
Jak wam się podoba? Komentujcie i zapraszam na aska :)
Tylko nie przestawaj pisać, proszę. Znalazłam tego bloga niedawno i jest poprostu wspaniały. Mam nadzieje że jednak będzie nastepny rozdział
OdpowiedzUsuńNie przystawaj pisac. Super rozdział.
OdpowiedzUsuńNie proszę jest świetny . Pisz dalej .
OdpowiedzUsuńNie przestawaj pisać. Wiem co czujesz, bo również piszę bloga, ale wydaje mi się, że nikt nie czyta :c. Chociaż Ty nie rezygnuj. Piszesz świetnie. A kończąc, zmarnujesz talent <3
OdpowiedzUsuńProsze pisz dalej. Znalazłam tego bloga wczoraj i jest świetny. Nie rezygnuj.
OdpowiedzUsuńWow kochanie to jest boskie.
OdpowiedzUsuńBłagam nie koncz go on jest boski.
Aww Lou tata *-*
To jest boskie. Oby Dylan nic mu nie zrobił bo sama go zabije normalnie no.
Jaki szok z Luke i Zaynem tego sie nie spodziewałam :)
Kocham ten blog i to jak piszesz wiec proszę nie kończ go.
Zapraszam do siebie sila-marzen-one-direction-ff.blogspot.com/
Czekam na nastepnynastepny Caro.