Oczami Alison
Kiedy Liam powiedział mi, że lekarze już zakończyli operację natychmiast chciałam dowiedzieć się co z Lou. Chłopak widać, że zdenerwował się tym co przez chwilą zrobiłam ale oprócz złości, strachu i smutku w jego oczach kryło się współczucie. Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Payne przyłożył chusteczkę do świeżych ran i powoli wyszliśmy z łazienki. Cały czas zadawałam pytania co z Tomo. W końcu nie wytrzymałam.
-Powiedz mi do cholery co z Louisem! -żądałam. Widziałam po jego minie, że coś jest nie tak i podejrzewałam co to może znaczyć. Chłopak chwycił mnie za ramiona i mocno do siebie przytulił wtulając swoją twarz w moje włosy. Słyszałam jego płacz po raz pierwszy w życiu widziałam żeby, którykolwiek z tej paczki płakał. Odsunęłam się od Liama i spojrzałam prosto w jego zapłakane oczy.-Liam co z Lou? -spytałam już spokojniejsza.
-Były pewne komplikacje i...- nie potrafił dokończyć. Postanowiłam sama o to spytać.
-Czy on nie żyje ? -spytałam ledwo słyszalnie. Czekanie na jego odpowiedź to były najdłuższe chwile w moim życiu. Jeszcze nigdy tak się nie bałam. Nawet gdy zostałam porwana wiedziałam, że Louis mnie uratuje, a teraz mogłam go stracić na zawsze. -Liam? -spytałam powtónie.
-On nie zyje Alison -powiedział i wybuchł płaczem. Mocno się do mnie przytulił, a ja stałam jak wryta. Nagle całe moje życie się posypało. Jedyna osoba, którą naprawdę kochałam nie żyje. W mojej głowie już układały się plany jak mam dołączyć do swojego kochanka. Byłam już przekonana, że moje życie bez niego nie ma sensu. Chłopak jakby wyczuł moje plany i z przerażeniem popatrzył na mnie.
-Alison ale masz nie robić nic głupiego. Loius nie chciał byś się z jego powodu krzywdziła. -powiedział ale cholera ska on może wiedzieć czego chciałby lub nie Louis?! On nie żyje !
-Spokojnie, będzie dobrze -z zewnątrz udawałam silną ale wewnątrz byłam rozdarta. Czułam się zupełnie jak po stracie swoich rodziców. Samotna, opuszczona i winna? Nie wiem dlaczego czułam poczucie winy. Przeprosiłam Liama i powiedziałam, że muszę się chwile przejść. Musiałam wyjść z tego miejsca, które teraz kojarzyło mi się tylko ze śmiercią. Powoli udałam się w stronę drzwi wyjściowych omijając po drodze Nialla, Liama i Harrego, którego pocieszał Irlandczyk. Przechodząc obok nich loczek nagle się podniósł i zaczął krzyczeć w moją stronę.
-To twoja wina szmato! On przez ciebie nie żyje! -wrzeszczał roztrzęsiony. -Gdyby nie to, że chciał abyś była bezpieczna on wciąż by żył! -ciągnął dalej a ja tylko stałam osłupiała i łzy zaczęły spływać po moich bladych policzkach. Czy on naprawdę przeze mnie nie żyje? Była bezpieczna? To groziło mi niebezpieczeństwo? Miałam pełno myśli w głowie ale zadałam tylko jedno pytanie skierowane do Liama.
-O czym on mówi? Jakie bezpieczeństwo? -pytałam przez łzy. Chłopak popatrzył na mnie tym swoim wzrokiem i po chwili zaczął mi wszystko opowiadać. Słuchając jego kolejnych słów nie mogłam uwierzyć w to co się stało.Lou nie żyje przeze mnie. Jestem mordercą. Ostatnimi słowami chłopaka były -Alison tylko się nie obwiniaj - jak mam się niby nie obwiniać?! Skoro on nie żyje to ja też nie będę. Wybiegłam najszybciej jak tylko potrafiłam z budynku i biegłam przed siebie. Po kilku minutach straciłam siły i bieg przerodził się w marsz. Łzy ciągle spływały po moich policzkach, nie spodziewałam się że znów stracę ukochaną osobę ale jak widać ktokolwiek będzie miał coś ze mną do czynienia...umiera. W mojej głowie kłębiło się wiele myśli ale jedna z nich dręczyła mnie najmocniej, a mianowicie jak się zabić szybko i bezboleśnie. Hmm...podciąć żyły? Niee już próbowałam i nie mam najlepszych wspomnień, no to może truć się? Też nie bo jeśli się nie uda zostanę tak zwanym "warzywkiem", a w życiu nie chciałabym żeby moi bliscy cierpieli przez moje decyzje. Poprawna odpowiedź nasunęła się dość szybko gdy przechodziłam przez pobliski most. To jest to! -pomyślałam. Podeszłam do barierki i delikatnie się wychyliłam żeby sprawdzić jak wysoko się znajduję. W mojej głowie gwałtownie pojawił się rachunek czy taka wysokość wystarczy i pomyślałam, że jeśli nie spróbuję to się nie dowiem. Zanim jednak miałam to zrobić wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość do wszystkich moich bliskich znajomych, czyli: Liama, Harrego, Nialla, Zayna, Dylana, Matta i...Lou, wiem to głupie i w sumie sama nie wiem czemu wysłałam do niego wiadomość. Coś mnie podkusiło. Wystukałam na klawiaturce zaplanowaną wiadomość i delikatnie, niepewnie nacisnęłam wyślij.
Teraz nie było już odwrotu. Przed skokiem chciałam jeszcze zobaczyć moich rodziców więc weszłam w galerię i znalazłam nasze wspólne i ostatnie zdjęcie. Momentalnie w moich oczach zebrało się więcej łez, które zamgliły mi widok na zdjęcie, a jedna z nich spadła na ekranik. Szybko się zorientowałam i starłam ją kciukiem po czym pocałowałam delikatnie ekran i cicho szepnęłam
-Niedługo się zobaczymy- po tych słowach schowałam urządzenie do kieszeni i zaczęłam wspinać się za barierkę. Już po chwili tylko krok lub raczej puszczenie barierki trzymało mnie jeszcze przy życiu. Nigdy nie sądziłam, że właśnie tak zginę. Zawsze wyobrażałam sobie, że umrę w domu, w swoim łóżku, a przy nim będzie stała gromadka dzieci i wnucząt no i oczywiście on...Louis. Widać nie zawszę otrzymujemy to co chcemy. To był już ten czas, zamknęłam oczy i powiedziałam.
-Kochanie idę do ciebie -już miałam puścić się metalu dzięki, któremu jeszcze nie spadłam, wtedy poczułam, że ktoś trzyma mnie za dłoń.
-To chodź -usłyszałam drżący i dobrze znany mi głos. Czy to możliwe? Przecież on nie żyje. Odwróciłam zdziwiona głowę i ujrzałam przerażonego Louisa. Więc albo mam omamy albo on naprawdę stoi krok ode mnie. Przez chwilę biłam się z myślami, które podpowiadały mi, że mój mózg nie może pogodzić się ze stratą i wytwarza mi przywidzenia.
-Ty nie żyjesz -powiedziałam dosadnie i odwróciłam głowę w stronę przepaści. Wmawiałam sobie, że muszę skoczyć.
-Skarbie, żyję i jestem przy tobie więc proszę nie rób tego...proszę. Wiem byłem idiotą, kiedy wymyśliłem cały ten plan ale to po to żeby cię chronić. Wszystko ci wyjaśnię tylko wróć na drugą stronę barierki. -powiedział spokojnie ale czułam w jego głosie, że jest śmiertelnie przerażony. Po raz pierwszy w życiu nie miał chyba kontroli nad tym co ktoś może zrobić. Zawsze wszyscy słuchali i grzecznie wykonywali polecenia wielkiego Thundera a tu jedna drobniutka dziewczynka mu się sprzeciwia. Jednak to co mówił miało sens więc uwierzyłam mu i chciałam delikatnie się obrócić żeby przejść powoli na drugą stronę. Eh.. niestety jestem gapą i poślizgnęłam się. Teraz gdy go odzyskałam nie chciałam umierać. Z moich ust wydobył się tylko cichy pisk i jedno słowo, które już zawsze będzie w mojej głowie.
-Lou!!!
_____________________________________________________________
Witam was moje myszki i przepraszam za tak długą nieobecność ale popsuł mi się laptop, a na telefonie nie potrafiła bym napisać całego rozdziału. Mam nadzieję, że wam się spodoba choć uważam, że nie wyszedł najlepszy. Niezły zwrot akcji prawda? Hi hi a to dopiero początek ^^ Niestety teraz rozdziały będą pojawiać się rzadziej bo ostatnia klasa liceum...matura się zbliża i wiecie nauka. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i zostaniecie ze mną i z bohaterami do końca :)
Kocham was szkraby <3
Oboże Oboże. Nie no najfajniejszy ale i najwięcej emocji mogłam z siebie wydobyć na 26 roz. Jest świetny czy Ona to przeżyje czy nie. A jeśli nie to blog się skończy tylko nie to. Prosze Cie zrobżeby ona przeżyła, a potem dodaj jeszcze coś żłego. Tylko nie rób tego żeby Alison umarła połowa twoich czytelników tego nie przezyje. Dziekuję że jestes z nami i piszesz świetny blog naprawde podziwiam Cię. I dzięki że odpowiadasz na moje pytania na asku xd
OdpowiedzUsuńNie wierze, jak możesz!?
OdpowiedzUsuńProszę, niech on ją uratuje albo coś...
Niech ją złapie... Albo skoczy za nią!:**
COKOLWIEK KURWA, ŻEBY TYLKO PRZEŻYŁA!!!
Matko Boska nie dotrwam do następnego!!! :((
Jezu, jakie emocje ! :o
Zapraszam:
http://dangerous-fight.blogspot.com/
Kocham x
Ja piedole o nie teraz bedzie mnie dreczyć co się stanie ale ogólnie zajebisty rozdział
OdpowiedzUsuńDzięki laska ... ryczałam jak głupia ... mam nadzieje , że Lou ja uratuje . Rozdzial genialny !!!! Oby tak dalej .
OdpowiedzUsuńDzieki bardzo, siedze i rycze od kilku minut. Rozdzial genialny i dodany w moje uro :)
OdpowiedzUsuńBożę święty super rozdział nmw co się dzieje ale sięw nim zakocham a wgl w całym blogu czytam dużo blogów ale ten najbardziej mnie inspiruje i wgl.. xd Następny rozdział prosze jak najszybciej xd
OdpowiedzUsuń