piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 21

Kto chcę zobaczyć lub zadać pytania autorce niech wpada:  http://www.fotka.pl/kamerka/zapomniana0310
zapraszam:)

Oczami Alison
Widok, który zobaczyłam był przerażający. Nigdy nie sądziłam, że przeze mnie dwóch przyjaciół będzie się kłóciło, a co dopiero jeden zostanie ranny. Moje życie to istna pomyłka. Stałam w drzwiach i jak idiotka przyglądałam się całemu zdarzeniu. Dopiero po chwili otrząsnęłam się i ruszyłam w stronę rannego chłopaka. Wyglądał okropnie. Był cały we krwi. Klęknęłam przy Lou i położyłam jego głowę na moich nogach. Łzy same płynęły po moich policzkach. Nie mogłam go stracić. Za bardzo go kochałam. Na początku oddech chłopaka był bardzo szybki po czym zaczął wracać do normy. Tomo jedną ręką trzymał miejsce z raną postrzałową, a drugą starł moje łzy.
-Kochanie...nie płacz proszę -mówił ledwo słyszalnie. Nie mogłam spełnić jego prośby. Tak cholernie go kochałam i przysięgłam sobie, że nie pozwolę mu umrzeć.
-Ej bo i ja się rozkleję, a przecież wiesz, że Thunder nigdy nie płacze...-oboje zaczęliśmy się śmiać. Jeśli można to tak nazwać. Louis zaczął kaszleć a z jego ust popłynęła krew. Panikowała. Oderwałam wzrok od ukochanego i z pogardą spojrzałam na mulata. Stał i z cwaniackim uśmiechem nam się przyglądał. Najchętniej starłabym ten jego uśmieszek raz na zawsze.
-Z czego się tak śmiejesz ?! Wezwij pogotowie idioto! -krzyczałam ale ten nie zwracał na mnie uwagi tylko wciąż się szczerzył. Grrrr..... Złość ogarnęła całe moje ciało. Postanowiłam wstać i sama sięgnąć po telefon.
-Alison, nie. -usłyszałam spokojny głos Lou. Jak on może być taki spokojny? Przecież zaraz może umrzeć! -Zostań przy mnie. Pogotowie i tak pewnie nie zdąży, a chcę Ci powiedzieć coś bardzo ważnego. Ehh.... Kotku jesteś najwspanialszą rzeczą jaka kiedykolwiek przydarzyła mi się w życiu. Nigdy nie sądziłem, że będę miał tak piękną, miłą, cudowną, mądrą, zabawną, upartą ale przede wszystkim MOJĄ ukochaną. Wiem dobrze, że jestem bardzo denerwujący i niebezpieczny. Wiele razy się na mnie zawiodłaś i z mojego powodu cierpiałaś. Przepraszam. Nie zasługuję na kogoś takiego jak ty, a jednak jesteś ze mną. Pomimo wszystkiego co zrobiłem ty wciąż mnie nie opuściłaś. Kocham Cię Skarbie...-powiedział i dłoń, w której przed chwilą trzymał moją bezwładnie opadła na podłogę. To nie mogła być prawda. Jeszcze kilka godzin temu byliśmy tacy szczęśliwi, kochaliśmy się i tylko my dwoje byliśmy najważniejsi dla siebie. Teraz on....odszedł.
-Lou? Louis?! Kochanie proszę, proszę, proszę otwórz oczy....-krzyczałam jednocześnie płacząc. Nie mogłam uwierzyć  to, że jego już nie ma. Już nigdy nie zobaczę tego pięknego uśmiechu, nie spojrzę w oczy, w których tak często tonęłam, nie usłyszę anielskiego głosu, przez który przechodziły mnie ciarki. Świadomość tego, że już nigdy nie poczuję jego dotyku, który doprowadzał mnie do szaleństwa była nieosiągalna.
-Też Cię Kocham Misiu...-powiedziałam prawie szeptem i złączyłam nasze usta w ostatnim pocałunku. Co raz to nowe łzy napływały do moich oczu ale nie próbowałam ich powstrzymywać. Wiedziałam jedno, a mianowicie to, że życie bez Tomo nie ma żadnego sensu. Delikatnie położyłam głowę ukochanego na podłogę i wstałam. Zayn wciąż miał ten głupawy wyraz twarzy.
-Jesteś z siebie zadowolony? -spytałam spokojnie. Chłopak popatrzył na mnie i ponownie uniósł pistolet mierząc go w moją stronę. Zabił własnego przyjaciela więc zabicie mnie nie sprawi mu większego kłopotu. To koniec.


-Dalej! Zrób to! No zabij mnie...zrób to bo zaraz sama to zrobię! -krzyczałam. To głupie prosić o śmierć ale cóż, moje życie bez Lou nie miało już żadnego sensu. Nagle pomyślałam o swoim bracie. Co z nim będzie? Jestem pieprzoną egoistką bo wiem, że będzie cierpiał gdy odejdę tak jak ja gdy zginęli moi rodzice. Da sobie radę, jest silny. Zrozumie. -tysiące myśli przewijało się w mojej głowie. Ich walkę przerwał zachrypnięty głos chłopaka.
-Louis zawsze musiał mieć wszystko to co najlepsze. Teraz jego już nie ma ale obstawiam, że mnie nie pokochasz więc skoro ja nie mogę cię mieć...nikt nie będzie. -powiedział i moje uszy podrażnił już bardzo dobrze znany mi dźwięk. Strzał. przyłożyłam dłoń do brzucha i poczułam ciepłą i lepką substancje. To była krew...moja krew. Świat zaczął wirować i już po chwili leżałam na podłodze obok mojego ukochanego. Swoją dłonią odnalazłam jego i splotłam w koszyczek po czym zamknęłam oczy i odpłynęłam. Było tak cicho do czasu, kiedy ktoś nie zaczął wołać mojego imienia i w tym samym czasie poczułam, że ktoś mną szarpie. Co do cholery?!

Oczami Louisa
Spałem sobie smacznie po cudownej nocy spędzonej z moją kochaną Alison, gdy nagle obudził mnie ból w okolicy żeber. Natychmiast się przebudziłem i sięgnąłem rękę po pistolet leżący pod poduszką. No co? Po tych ostatnich wydarzeniach musiałem być bardziej czujny. Bezpieczeństwo mojej księżniczki było teraz najważniejsze. Rozejrzałem się po pokoju i nikogo nie dostrzegłem więc powoli odłożyłem metalową rzecz i spojrzałem na Alison. Spała bardzo niespokojnie. Podejrzewałem, że śni jej się koszmar. Była blada, płakała, wierciła się, a po chwili zaczęła krzyczeć żeby ktoś ją zabił. Musiałem jakoś zareagować więc zacząłem delikatnie potrząsać księżniczkę, żeby się obudziła ale to na nic.
-Alison... skarbie obudź się-dziewczyna wciąż nie reagowała. Zaczynałem się martwić. Chwyciłem ją tym razem troszkę mocniej i głośniej zawołałem. Nagle oczy Alison otworzyły się i ujrzałem w nich przerażenie, smutek i strach. Dziewczyna natychmiast zaniosła się płaczem. Cholera! Jak ja nie znoszę jej łez.
-Ciii...spokojnie to tylko sen -mocno ją przytuliłem i starałem się uspokoić. Musiało się jej przyśnić coś naprawdę strasznego. -Kotku co ci się śniło? -spytałem. A może nie powinienem? Już za późno.
-Śni...śniło mi się, że ty...ty...-cały czas płakała. -Że Zayn Cię zabił, a później mnie. -powiedziała i schowała swoją głowę w zagłębienie mojej szyi bardziej się wtulając we mnie. Na początku zamurowało mnie. Jestem dla niej aż taki ważne, że boi się, że zginę? Przecież inaczej by ze mną nie była gdyby jej nie zależało. Mocno ją przytuliłem i dłonią zacząłem głaskać je lekko potargane włosy. Tak strasznie ją kochałem.
Po kilku minutach uspokoiła się i poszła wziąć prysznic. Leżałem na łóżku rozmyślając. Zayn tak łatwo nie odpuści, a to znaczy, że będę musiał mu wybić Alison z głowy w troszkę inny sposób. Hmmm.... Już wiem ! Sięgnąłem po telefon i wybrałem numer do osoby, która bardzo chętnie mi pomoże. Już po pierwszym sygnale odezwał się głos.
-Halo
-Siema stary. Jest robota, musisz.....

_______________________________________________________
Bardzo was przepraszam wiem, że rozdział wyszedł bardzo kiepsko ale tak jakoś :( Wybaczcie. Tak się zastanawiałam czy nie zrobić teraz z Lou chama. Co wy na to?
Dziękuję za te wasze wspaniałe komentarze. Nie spodziewałam się, że tak szybko uzbiera się ich ponad 12 :* Z racji tego, że tak ładnie wam idzie pisanie komentarzy i ponieważ mam sporo nauki to zwiększam ilość potrzebnych komentarzy do 23 :* Kocham was misie wy moje kochane :) Do następnego :)

23 = NEXT :*

27 komentarzy:

  1. Uff... Całe szczęście ze to tylko sen :) a rozdział perfekcyjny jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny ale szkoda że taki krótki :c

    OdpowiedzUsuń
  3. O MATKO BOSKA !
    Tak się na początku przestraszyłam, że Zayn ich zabił i łzy zaczęły mi lecieć, a jak się okazało, że to był tylko sen to zaczęłam się śmiać..
    A jak opowiadał Lou to znowu beczałam..
    Nigdy więcej pfff..
    A rozdział mmmmmmmmmmmmm <33
    Jak zwykle idealny!!!♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeżyłam zawał i się rozryczałam, dziękuję. Boże, jak dobrze, że to był sen. Nie spodziewałam się serio..

    @ZelkowyMisiu

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezuu.. A ja już się przestraszyłam że ten sen był na serio i aż zachciało mi się płakać :'( A rozdział piękny i niecierpliwie czekam na next <3 :** :)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny :) kocham Twój blog <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny rozdział czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny :)
    Mam prośbę ...nie rób z Louisa dupka. Fajnie by było, gdyby miał ten charakter bad boya ale bez przesady. Mógłby być chamem dla wszystkich na około, a Alison traktować jak królową.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział!!! Już myślała, że oni na serio nie żyją... Taka mała prośba NIE rób z Louisa chama, tak dobrze jest mu teraz z Alison i żeby tym czegoś nie zepsół. Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świeeeetny czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham, kocham i jeszcze raz KOCHAM!!! Jak mogłaś skończyć w takim momencie?! Z niecierpliwością czekam na nn! :-* już sie bałam że Thunder umarł! Fiu... <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Woooooooooah. :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Omg. Dostalam palipitacji serca. Nie strasz tak wiecej!!!! :D
    Ps: nie rob z Lou chama :)
    Niech bedzie tak jak jest. ;)
    @luvmyniallers

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebiaszczy !*___________*

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo fajny rozdział :)))

    http://destinyandhope-fanfiction.blogspot.com/ zapraszam :)) Niedawno zaczęłam pisać

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie rób z Louisa chama :<

    Zapraszam na http://shaded-tlumaczenie.blogspot.com/
    Dopiero jeden rozdział, ale może ktoś wciągnie się od początku?

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebisty !! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo Fajny !! :-D:-D

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekam na nn x

    OdpowiedzUsuń
  20. Czyżby ten blog został zawieszony? Bo długo nie ma nexta :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie został zawieszony tylko z powodów osobistych mogę go wstawić dopiero jutro :( przepraszam :(

      Usuń
  21. ale sie popłakałam meda

    OdpowiedzUsuń