sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 11


Uwaga! 
Przeczytaj notkę pod postem :)


Oczami Dylana
Jestem największym sukinsynem pod słońcem Jak mogłem powiedzieć siostrze takie rzeczy. Sprawiłem jej ból choć zawsze starałem się ją przed nim chronić. Może ona ma rację. Nie jest już małym dzieckiem da sobie radę. Ale ten Tomlinson…  Muszę sobie z nim pogadać.
Po kłótni z siostrą pojechałem prosto do niego. Gdy drzwi się otworzyły i zobaczyłem w nich Thundera myślałem, że go tam rozwalę. Zapewne zdziwiła go moja wizyta.
- A ty czego tu chcesz? – spytał.
- Alison wszystko mi powiedziała! Dlaczego to robisz co? To sprawa między nami i jej w to nie mieszaj!-krzyczałem.
- A nie przyszło ci do głowy, że ja mogę coś do niej czuć? –odpowiedział już lekko zdenerwowany Tomlinson.
-Ta, jasne, ty? Jeśli ci na niej zależy to powiedz jej prawdę. –powiedziałem i odwróciłem się. Usiadłem na motor i odjechałem. 


Oczami Louisa
On ma rację muszę jej wyznać prawdę może i mnie znienawidzi ale przynajmniej będę z nią szczery. Szybko się przebrałem i pojechałem do jej domu. Stojąc przed drzwiami jeszcze zastanawiałem się czy nie zrezygnować ale nie mogłem teraz stchórzyć. Zapukałem lekko do drzwi, w których już po chwili pojawiła się dziewczyna. Zaprosiła mnie do środka. Od razu przeszedłem do rzeczy , myślałem że  im szybciej to powiem tym, no nie wiem… może lepiej to zniesie.
- Coś się stało? –spytała mnie.
- Tak, muszę ci coś powiedzieć. –zacząłem. –Pamiętasz kiedy mówiłaś mi o wyścigach i że ściga się tam niejaki Thunder?
- Tak, i co z tego? –spytała zdziwiona.
- Ja nim jestem. –powiedziałem spuszczając głowę. Nastała cisza. Alison patrzyła na mnie z niedowierzaniem.  Zastanawiałem się co mam powiedzieć, co zrobić, jak to wszystko wytłumaczyć.
-Posłuchaj, chciałem ci to wszystko powiedzieć wcześniej ale…
- Przestań –przerwała mi.-Byłeś jedyną osobą której ufałam, którą naprawdę pokochałam. Okazałeś się być taki jak inni. Oni mieli rację, robiłeś to wszystko na złość mojemu bratu?  –ciągnęła dalej.
- To nie prawda… -oburzyłem się.
-Wyjdź! Nienawidzę cię!-krzyczała. Nie mogłem nic zrobić, liczyłem że przemyśli to wszystko i mi wybaczy. Gdybym jednak wiedział co ona chce zrobić na pewno bym jej nie zostawił samej. Po opuszczeniu jej domu czułem się z jednej strony strasznie, że  tak długo ją okłamywałem i zawiodłem jej zaufanie ale z drugiej strony w końcu poznała prawdę.

Oczami Alison
Minęło sześć godzin a Dylana wciąż nie ma. On ma mnie dość. Zdradziłam chłopaka z gościem przez którego mój brat prawie zginął. Czego chcieć więcej . Ciemność za oknem jeszcze bardziej mnie dobijała. Postanowiłam to wszystko zakończyć. Poszłam do łazienki, wyciągnęłam z szafki żyletkę. Nalałam pełną wannę ciepłej wody i będąc w samej bieliźnie zanurzyłam się w niej. Nie mogłam jednak odejść beż pożegnania więc napisałam sms do Dylana, Matta i Louisa albo Thundera nie wiem kim on właściwie jest.  Po wysłaniu wiadomości odłożyłam telefon. Przez chwilę przyglądałam się ostremu narzędziu i postanowiłam to zrobić. Przyłożyłam je do nadgarstka i … Poczułam ból ale on był mimo to mniejszy od tego co czułam w środku. Kiedy oba moje nadgarstki były już okaleczone krew zaczęła kapać na płytki . Powoli zasypiałam, marząc żeby te wszystkie złe wspomnienia zniknęły. Udało się… zasnęłam.

W przeszłości
No i znowu do szkoły. –pomyślałam. Usłyszałam klakson co oznaczało, że mój brat odwiezie mnie do szkoły. Bardzo nie lubiłam z nim jeździć, jakby to powiedzieć dla niego nie ma ograniczenia prędkości. Jest jeden plus, nigdy się nie spóźniałam do szkoły. Podeszłam jeszcze do moich rodziców i dałam i buziaka na pożegnanie jak codziennie. Upewniłam się czy aby nasza zaplanowana wycieczka w góry jest aktualna. Planowaliśmy ją już od miesiąca. To miał być rodzinny wypad z czego mój brat nie był zbytnio zadowolony. Oczywiście jak zawsz musiał pokłócić się o to z rodzicami. Dylan w tym samym czasie miał być na domówce u Dereka czego jak to on mówił ,,Nie może przegapić’’. No więc trudno pojedziemy w trójkę, jakoś nie było mi z tego powodu smutno. Moje relacje z bratem nie były zbyt dobre. Zawsze mówił na mnie smarkula czego nie znosiłam.
Nie chcąc denerwować Dylana jak najszybciej udałam się w stronę samochodu. Już po jakiś 10 minutach byliśmy na miejscu. Matt już na mnie czekał więc wygrzebałam się z auta i ruszyłam w jego stronę. Razem udaliśmy się do klasy, pierwszą mieliśmy biologię. Było nawet spoko nie licząc tego, że profesor spytał Matta no ale jak to on zawsze był dobry z tego przedmiotu więc dostał 4. Reszta lekcji minęła w miarę dobrze. Po skończeniu zajęć pożegnałam się z przyjacielem i udałam się do domu. Od razu po przekroczeniu progu pobiegłam się przebrać, byłam strasznie podekscytowana. Tata już wszystko spakował do samochodu. Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy, a Dylan tylko uśmiechnął się i pomachał nam na dowiedzenia. Pierwsze dwie godziny minęły szybko ale później strasznie mi się dłużyło więc poprosiłam mamę, żeby włączyła radio. Akurat leciał nasza ulubiona piosenka.  Wszyscy zaczęliśmy głośno śpiewać, gdy nagle minął nas motocykl robiąc dużo hałasu. Drugi był góra 50 centymetrów od naszego wozu. Myślałam, że robią sobie jakieś żarty ale po chwili dojechał trzeci. Dwóch jechało obok siebie z równą prędkością po lewym pasie równolegle do nas. Nagle bardzo przyspieszyli, miałam nadzieję, że już sobie pojechali ale myliłam się. Wyjeżdżając z zakrętu ujrzeliśmy dwa motocykle, które tym razem jechały prosto na nas. Byłam przerażona, odniosłam wrażenie, że oni wcale nie chcieli nas ominąć. Mój tata chyba też tak pomyślał bo raptownie skręcił w prawo. Usłyszałam pisk opon, huk a później… już tylko cisza i ciemność. Kiedy się obudziłam leżałam na łóżku szpitalnym i byłam w jakimś białym pokoju. Zobaczyłam siedzącego przy mnie Dylana, a raczej śpiącego. Chciałam wstać ale strasznie bolała mnie głowa i byłam poprzypinana do jakiś pikających urządzeń. Zaczęłam panikować, byłam zmieszana. Nagle to uporczywe pikanie przyspieszyło co obudziło Dylana. Chłopak widząc mnie uśmiechnął się i mocno przytulił na co trochę się skrzywiłam bo wszystko mnie bolało. Spojrzałam na niego miał podpuchnięte oczy i spierzchnięte usta, wiedziałam, że coś jest nie tak.
- Co się stało? Gdzie ja jestem? Gdzie są rodzice? –spytałam wciąż zmieszana.
- Mieliście wypadek. Jesteś w szpitalu. –powiedział smutny ale czułam, że coś przede mną ukrywa.
- A gdzie jest mama i tata ? –spytałam
- Oni… -łzy zaczęły płynąć po jego policzkach. Czułam co chce powiedzieć ale nie chciałam przyjąć tego do wiadomości.
- Oni. Nie żyją… Alison –w końcu wydusił to z siebie. Ja natomiast przez dłuższy czas nie mogłam nic powiedzieć. Myślałam, że to jakiś zły sen i za chwilę się z niego obudzę. Po trzech dniach odbył się pogrzeb. Było mi bardzo ciężko, na szczęście był przy mnie Matt i Dylan. Po tym wszystkim moje relacje z bratem znacznie się poprawiły ale wciąż nie mogłam pogodzić się z tym co się stało. Przestałam się śmiać, spotykać ze znajomymi. Siedziałam całymi dniami w swoim pokoju i płakałam, nie wiedziałam dlaczego ja przeżyłam a oni nie. Nawet nie schwytano tych kolesi przez których to wszystko się stało. Po wakacjach postanowiłam iść dalej, przestać patrzeć w przeszłość i …żyć. Obiecałam sobie, że kiedyś dowiem się kim byli sprawcy wypadku.

Oczami Louisa
Spacerowałem po parku i rozmyślałem nad moją rozmową z Alison. Nagle dostałem wiadomość, kiedy ją otworzyłem zamurowało mnie.

,, Louis wiedz, że bardzo się na tobie zawiodłam ale to co się stanie to nie twoja wina. To ja nie potrafiłam sobie poradzić z tymi wszystkimi wydarzeniami. Nie obwiniaj też Matta ani Dylana. Mam nadzieję, że jakoś ułożysz sobie życie. Życzę ci szczęścia.
Na zawsze twoja Alison „

Kilka razy przeczytałem tą wiadomość i starałem się ją zrozumieć . Gdy wreszcie do mnie dotarło zacząłem biec ile sił w nogach w stronę jej domu. Miałem szczęście, że park jest niedaleko niego. Wtargnąłem do mieszkania i natychmiast udałem się w stronę jej pokoju. Nie było tam jednak nikogo.  Miałem przeczucie gdzie ją znajdę. Nacisnąłem klamkę  ale drzwi były zamknięte. Z całej siły uderzyłem w nie tak, że mi uległy i się otworzyły. Tego widoku nie zapomnę do końca życia. Zobaczyłem Alison nieprzytomną leżącą w wannie a wokół niej wielka kałuża krwi. Kiedy już trochę otrzeźwiałem wyciągnąłem ją z wody i położyłem na ziemi. Chwyciłem pierwsze z brzegu leżące ręczniki i mocno przycisnąłem do jej nadgarstków. W tej samej chwili usłyszałem czyjeś wołanie.
- Alison !
- Tutaj! –krzyknąłem. Nagle do łazienki wbiegł przerażony Dylan. Nie mógł się ruszyć.
- Dzwoń po karetkę! –krzyczałem dalej ale ten nie reagował. Patrzył tylko raz na mnie raz na Alison.
- Słyszysz?! Dzwoń po tą cholerną karetkę!-powtórzyłem. Najwidoczniej tym razem zrozumiał bo szybko wyciągnął telefon i zadzwonił.

*

Obudziłam się w jakimś białym pokoju. Już tu kiedyś byłam. Jestem w niebie?  -powiedziałam do siebie.
- Nie,  w szpitalu. –odezwał się jakiś głos. Szybko przeniosłam wzrok ze ścian pokoju na osobę siedzącą przy mnie. To był Dylan, patrzył na mnie ze łzami w oczach.
 -Co się stało? –spytałam zmieszana. Dopiero po chwili przypomniałam sobie co się stało.
- Chciałaś... –nie mógł dokończyć więc mu pomogłam.
- Chciałam się zabić. –kiedy powiedziałam te słowa na głos nie mogłam w to uwierzyć. Ja naprawdę chciałam to zrobić?
- Tak, na szczęście Louis cię znalazł i on… uratował ci życie. –powiedział D.D.
- Louis? Nic nie rozumiem. Gdzie on teraz jest? –spytałam. Nie wiedziałam dlaczego to zrobił, przecież chciał się tylko zemścić na Dylanie. Moja śmierć by mu w tym pomogła.
- Poszedł po kawę, zaraz przyjdzie. –odpowiedział. Byłam zdziwiona, że oni się nie pozabijali. W tym momencie wszedł Louis. Wyglądał strasznie, był blady i miał worki pod oczami.
- Cześć. –powiedziałam do Tomlinsona. Chłopak spojrzał na mnie z taką minął jakby zobaczył ducha. Nic nie mówiąc położył kawę na stoliku i mocno mnie przytulił. Mimo tego, że byłam na niego bardzo wkurzona to też go przytuliłam. Dylan nagle wstał i wyszedł z pokoju.
- Przepraszam cię bardzo.  Znienawidź mnie, uderz, cokolwiek tylko proszę nie próbuj znowu się skrzywdzić. – mówił zachrypłym głosem.
- Powiedz mi tylko jedno czy coś z tego co mówiłeś było prawdą? –spytałam, a pojedyncza  łza spłynęłam po moim policzku.
- Ja cię naprawdę kocham. Na początku owszem chodziło tylko o zemstę ale później, później to było coś innego.- Louis usiadł i chwycił mnie za rękę. Czułam, że mówi to szczerze ale nie byłam mu w stanie na razie zaufać.
- Ty też jesteś dla mnie bardzo ważny ale muszę to wszystko przemyśleć. –powiedziałam i uśmiechnęłam się.

*

Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Spędziłam tydzień w szpitalu, wczoraj z niego wyszłam, a dzisiaj ostatni dzień wakacji. To zdecydowanie były jedne z najciekawszych choć niekoniecznie najlepszych. Przykro mi było, że nie spotkałam się z Cami ale okazało się, że będzie chodzić ze mną do klasy. Natomiast jeśli chodzi o Louisa to nasze relacje nie są jeszcze idealne ale… można powiedzieć, że jesteśmy razem. Chwilowo wie o tym tylko jego paczka i mój brat no i oczywiście Matt, który już nie ma do mnie pretensji.  Dylan trochę się denerwuje ale szanuje moją decyzję. Jedno się jednak nie zmieniło. Od dłuższego czasu dostaje dziwne wiadomości. Oczywiście nikomu o tym nie mówię. Dopóki to są tylko smsy nie będę robić z tego zamieszania.
Obudziłam się rano i pierwsze co pomyślałam to w co się ubiorę. Postanowiłam założyć kremową sukienkę z szerokim czarnym paskiem i do tego czarne baleriny. Z racji tego, że niestety na moich nadgarstkach pozostały blizny musiałam założyć sporo bransoletek aby je ukryć. Na szczęście nikt prócz moich bliskich nie wiedział o tym zajściu i mam nadzieję, że się nie dowie. Dylana nie było w domu więc zamknęłam dom i klucz schowałam jak zwykle pod doniczkę. Zdziwiła mnie jednak nieobecność brata. Miał mnie podwieźć no ale trudno. Ruszyłam w stronę szkoły cicho nucąc nie dawno usłyszaną piosenkę. Po kilkunastu minutach dotarłam do celu. Przed budynkiem stało wiele osób, głównie to byli pierwszacy. W tłumie zauważyłam jednak Matta, który stał z jakąś dziewczyną. Podeszłam do nich i poznałam ową nieznajomą, to była Cami.
- O rany Cami to ty ? –nie mogłam uwierzyć jak bardzo się zmieniła.
- Alison! –krzyknęła dziewczyna z uśmiechem i mocno mnie przytuliła.
- Całą wieczność się nie widziałyśmy! Mam ci tyle do opowiedzenia. Po szkole zapraszam do mnie. Matt ciebie też. –blondynka mówiła jak nakręcona, ale cieszyłam się z tego. Matt jednak chyba nie miał ochoty iść  z nami bo od razu się wykręcił. Powiedział, że musi się spotkać z kolegą i obgadać kilka spraw. Tak naprawdę słyszałam,  że przygotowują się z Derekiem i Dylanem do wyścigu. Chłopak pożegnał się z nami i poszedł w stronę grupki ludzi. Obiecał Pani Riel, że oprowadzi nowych uczniów. Ja natomiast po kolei pokazywałam szkołę Cami. Gdy dziewczyna zwiedziła już wszystkie kąty poszłyśmy do klasy. Jak to pierwszy dzień, wychowawczyni omawiała sprawy organizacyjne. Po jakiś dwóch godzinach wyszliśmy z budynku, wychodząc z niego zauważyłam  motocykl a przy nim dobrze znaną mi osobę. Wszyscy patrzyli na niego z zaciekawieniem a za sobą usłyszałam głosy.
- Co on tutaj robi? –ktoś szeptał.
- To jest Thunder. –powiedział jakiś chłopak. Automatycznie pomyślałam, że tylko ja chyba nie wiedziałam jak on wygląda. No ale nigdy nie interesowały mnie takie osoby jak on, do czasu. Chłopak stał oparty o maszynę, widząc mnie uśmiechnął się i pomachał do mnie. Długo nie myśląc podbiegłam do chłopaka i go przytuliłam. Wszyscy patrzyli na nas z szeroko otwartymi oczami. Zauważyłam to i chciałam się odsunąć od chłopaka ale ten mi na to nie pozwolił. Był dużo silniejszy ode mnie więc nie miałam z nim szans. Nie chciałam robić sensacji z tego, że spotykam się z jak to mówili inni z ,, Najniebezpieczniejszym kolesiem w mieście”. Dla mnie to był mój Louis, a nie Thunder. Uczniowie obserwowali każdy nasz ruch, chcąc to skończyć powiedziałam cicho.
- Louis, wszyscy się na nas gapią.
- No i co, wstydzisz się ze mną pokazywać? –spytał chłopak na co ja przecząco pokiwałam głową i uśmiechnęłam się. – Ja już nie chcę się ukrywać. A ty? –kontynuował.
- Ja też. – powiedziałam i popatrzyłam chłopakowi w oczy.
- To dobrze bo mam zamiar zrobić coś co jeszcze bardziej zdziwi tych gapiów. – Na jego twarzy pojawił się ten chytry uśmieszek. Obawiałam się co ona ma zamiar zrobić. Tomlinson zbliżył się do mnie i czule mnie pocałował. Kiedy oderwaliśmy się od siebie chłopak spojrzał za mnie i nagle spochmurniał.
- Co się stało? –spytałam zmartwiona.
- Skąd ją znasz? – spytał i wskazał na Cami. Zauważyłam, że się zdenerwował widokiem Camilli. Odwróciłam się do dziewczyny i dałam znać ręką żeby do nas podeszła. Widziałam, że robi to niechętnie ale myślałam, że się boi Lou. Nie miał on zbyt dobrej opinii. To co jednak się stało niesamowicie mnie zaskoczyło. Gdy dziewczyna podeszła do nas od razu chciałam ją przedstawić  chłopakowi.
- Cami, to jest Louis, mój chłopak.
- Lou, to jest Cami, moja dawna przyjaciółka. – uśmiechnęłam się do chłopaka.
- My się znamy. –powiedział z grobową miną Louis. Zdziwiłam się, więc spytałam skąd się znają ale żadne nie odpowiedziało. Po chwili ciszy dziewczyna powiedziała.
- Wiesz, to może spotkamy się później. –zanim zdążyłam coś powiedzieć Cami odwróciła się i odeszła. Spojrzałam pytająco na Louisa ale ten tylko podał mi kask i powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Pojechaliśmy do… 



..........................................................................................................
Wiem rozdział jest zbyt długi ale nie wiedziałam, w którym momencie go przerwać. :)
Jak wam się podoba nowy wygląd boga?
Proszę komentujcie chciałabym znać wasze zdanie. Gdyż pewna osoba napisała, że kompletnie zniszczyłam tego bloga i nie używała do tego cenzuralnych słów. To właśnie takie osoby zniechęcają do prowadzenia bloga. Może powinnam go zawiesić na jakiś czas? Czy wy też uważacie nowy wygląd strony za okropny ? :(

No i zapraszam do zakładki bohaterowie. Pojawiły się nowe postacie :)

6 komentarzy:

  1. wygląd jest dobry i fajny :) i wspaniały rozdział czekam n następny z niecierpliwością :) nie zawieszaj bloga plisss :) pozdrawiam Małgorzata i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. szczerze to wcześniej bardziej mi się tu podobało ale teraz też jest fajnie :) a rozdział jest świetny tylko żę krótki :(

    OdpowiedzUsuń
  3. NIE ZAWIESZAJ BLOGAA !!

    OdpowiedzUsuń
  4. A moim zdaniem, teraz blog jest czytelniejszy, rozdziały oddzielone, wygodniej jest;) i wygląda dobrze, nie sugeruj się opiniami innych, nigdy wszyscy nie będą zgodni na jeden temat.

    OdpowiedzUsuń
  5. http://louis-tomlinson-moim-bratem.blogspot.com/ dobra jest akcja ! Nie ukryję to jest mój blog , chciałabym was zachęcić do czytania i komentowania tego bloga bo wiecie .. jeden kom jeden uśmiech na mojej twarzy a jeśli uzbiera się w tym dniu jeszcze 5 komów pod roździałem 7 będzie next i Lorri będzie szczęśliwa i wy też bo na pewno te fanfiction się wam spodoba nad tym blogiem pracowało aż 3 osoby którym bardzo dziękuję . Lorri to moja koleżanka i nic nie dostała w te święta pod choinkę powiedziała mi że jej marzeniem jest następny roździał mojego bloga i bilet na room94 i to spełniamy więc proszę o zostawienie jednego koma a bilet to my zbieramy . z góry dziękuję . świetny roździał i wesołego alleluja XD

    OdpowiedzUsuń
  6. super, czekam na następny :) M :D

    OdpowiedzUsuń