sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 6


Oczami Dylana
Kiedy dowiedziałem się, że Thunder zrezygnował myślałem, że to jakiś żart. On jeszcze nigdy nie przegapił żadnego wyścigu. Musiałem od razu powiedzieć o tym chłopakom. Zdenerwowany zaprowadziłem ich za jakiś budynek i zacząłem mówić:
- Nasz plan diabli wzięli! –krzyczałem.
- Cholera! Musiał się dowiedzieć –powiedział zdenerwowany Matt.
- No pewnie! Tylko dlaczego się wycofał ? –odpowiedział Derek.
- Myślę, że to dlatego, że nie chcę… -nagle przerwał mi Matt- Ciiiiiii. Wszyscy zamilkliśmy a Derek ruszył w stronę rogu budynku. Nagle usłyszeliśmy pisk i prowadzącego Alison Dereka. Zastanawiałem się jak wiele słyszała z naszej rozmowy ale wnioskując po minie wszystko. Dobrze, że nie zdążyłem powiedzieć, że to pewnie przez nią nie ma Thundera. Spojrzała na mnie przepraszająco i powiedziała:
- Powiedzcie mi o co chodzi.
- Zaufaj nam – starałem się ją uspokoić. Matt podszedł do niej i chciał ją przytulić ale ona się odsunęła i powiedziała:
- Jak mam wam ufać skoro nic mi nie mówicie. Martwię się o was.
- Po prostu musisz jeszcze trochę poczekać –mówiłem opanowanym głosem ale tak naprawdę, kiedy pomyślałem sobie jak się czuję gdy nic jej nie mówimy byłem wściekły sam na siebie. Matt podjął drugą próbę aby zbliżyć się do mojej siostry ale ona odwróciła się i odchodząc powiedziała tylko:
- Jasne
- No to mamy kolejny problem –powiedział zawiedziony Matt.


Oczami Alison
Byłam strasznie wkurzona na chłopaków. Nie mogłam tego znieść, że cały czas mnie okłamują. Jak mam im niby ufać? Po naszej kłótni odeszłam i szłam prosto przed siebie. Dopiero po jakimś czasie obróciłam się, nie widziałam już żadnych świateł i nie słyszałam krzyków. Nie chciałam wracać do domu, musiałam wszystko przemyśleć. Robiło się co raz chłodniej, niestety nie przewidziałam takiego obrotu sprawy i nie wzięłam żadnego sweterka. Łzy same spływały po moich policzkach więc szybko starłam je aby nikt nie zauważył. Rozejrzałam się ale nie było nikogo więc cicho płacząc wyciągnęłam telefon. Zobaczyłam 5 wiadomości. Dwie były od Matta a dwie on Dylana, natomiast trzecia była od …Tomlinsona. Nie zastanawiając się długo otworzyłam ją a resztę usunęłam.
„ Hej, chciałem tylko spytać jak się bawisz na wyścigach ?‘’
„ Cudownie! Wszyscy mnie okłamują ! J ‘’ –odpisałam mając na dzieję, że chłopak wyczuje sarkazm. Nie myliłam się, po chwili zadzwonił Louis.
- Hej piękna co się dzieję? –spytał zaniepokojonym głosem Tomo. Starałam się mówić normalnie ale mój głos cały czas drżał.
- Przepraszam, że zawracam ci głowę ale jesteś chyba jedyną osobą, której mogę teraz ufać.
- Gdzie jesteś, przyjechać po ciebie ? – spytał
- Byłoby miło, jestem koło starego teatru –odpowiedziałam cały czas płacząc.
- Uważaj na siebie to bardzo niebezpieczna okolica. Zaraz będę. –powiedział i rozłączył się. Było mi z jednej strony głupio, że dzwonie do faceta którego znam raptem od kilku dni ale z drugiej tylko on mnie nie okłamywał. Usiadłam na przystanku i czekałam aż pojawi się Lou.

Oczami Louisa
Chciałem dowiedzieć się co się dzieję na wyścigach napisałem sms do Alison. Kiedy odpisała miałem wrażenie, że coś jest nie tak. Od razu do niej zadzwoniłem, płakała. Kiedy ją usłyszałem nagle poczułem coś dziwnego. Z jednej strony cieszyłem się, że pokłóciła się z bratem bo mogłem ją pocieszyć, a wtedy mógłbym przejść do kolejnego etapu mojego planu. Z drugiej strony było mi jej żal i chciałem jak najszybciej mieć ją blisko siebie. Mimo, że chciałem się zemścić na D.D. to nie chciałem aby stała jej się krzywda. Zaproponowałem więc, że przyjadę po nią, zgodziła się. Skończyłem rozmowę, wsiadłem na motor i pojechałem w stronę teatru. Już po jakiś 20 minutach byłem na miejscu. Było ciemno więc zacząłem jej szukać ale dostrzegłem tylko kogoś skulonego w rogu przystanku. Nie mogłem w to uwierzyć to była ona. Zakryła twarz dłońmi i płakała, chciałem pomóc jej wstać ale ona zaczęła się szarpać i krzyczeć. Nie wiedziałem co się stało, starałem się ją uspokoić. Dopiero kiedy trochę ochłonęła powoli chwyciłem jej dłonie aby zobaczyć jej twarz. Poczułem coś lepkiego, rozpoznałem, że to krew. Gdy spojrzałem na nią zobaczyłem, że ma przeciętą wargę i siniak pod okiem, chciałem dowiedzieć się co się stało ale ona tylko płakała. Jej oczy były przepełnione strachem i bólem. Kiedy pomagałem jej wstać nagle się zachwiała i syknęła:
- Ała moja noga!
 Wziąłem ją na ręce i posadziłem na motorze, kazałem jej się mocno trzymać. Jechałem ostrożnie w stronę mojego domu. Po dotarciu na miejsce zaniosłem ją do salonu i delikatnie położyłem na kanapie. Widziałem, że jest bardzo słaba. Przyniosłem gazę i wodę utlenioną i zacząłem ją opatrywać. Gdy skończyłem przykryłem ją kocem a ona od razu usnęła. Byłem wściekły na siebie, że przyjechałem tak późno i na tych frajerów, którzy pozwolili jej chodzić  samej po takiej okolicy. Musiałem dowiedzieć się kto jej to zrobił. Zadzwoniłem szybko do chłopaków i kazałem natychmiast przyjechać. Po około pół godziny byli na miejscu:
- Siema stary ! co jest! –krzyknął uradowany Harry. Od razu go uciszyłem.
- Zamknij się idioto!
- Co się tak denerwujesz? –spytał Zayn. Wskazałem na kanapę na której leżała pobita Alison. Załapali w końcu o co mi chodzi. Poszliśmy do kuchni, żeby nie obudzić dziewczyny. Opowiedziałem im wszystko a oni spojrzeli na mnie a Liam powiedział:
-Stary rozumiem, że to co jej się przytrafiło jest straszne ale to nie twoja sprawa. Co cię ona tak interesuję przecież chcesz się tylko zemścić na D.D. Jeśli nie dzięki niej to wymyślimy coś innego.
- Nic nie rozumiecie. Muszę się dowiedzieć co się stało i zrobię to z waszą pomocą lub bez! – krzyknąłem i wyszedłem z kuchni. Usiadłem na podłodze koło sofy i patrzyłem jak Alison spokojnie śpi. Po chwili usłyszałem telefon, szybko  wyjąłem go z jej torebki i spojrzałem kto dzwoni, to był Matt. Bez zastanowienia odebrałem:
- Na reszcie! Gdzie jesteś ? –spytał zaniepokojony chłopak.
- Po za twoim zasięgiem –warknąłem. Zapadła cisza, Matt chyba nie spodziewał się mnie.
- Co z nią zrobiłeś! Mów gdzie ona jest! –krzyknął.
- Uspokój się jest ze mną i już jest bezpieczna –powiedziałem spokojnie, żeby nie obudzić dziewczyny ale tak naprawdę rozsadzało mnie od wewnątrz. Nikt nie ma prawa na mnie wrzeszczeć w szczególności taki śmieć jak on. Rozłączyłem się i wyłączyłem telefon. Jeszcze raz popatrzyłem na śpiącą Alison, która wyglądała cudownie mimo tego co się dzisiaj stało. Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem. W pewnym momencie poczułem czyjąś dłoń dotykającą mój policzek. Otworzyłem oczy i ujrzałem Alison. Momentalnie się podniosłem usiadłem tym razem koło niej :
- Hej. Jak się czujesz ?- spytałem, ona z wymuszonym uśmiechem powiedziała
- Już dobrze, dziękuję ci za wszystko ale muszę już iść, mój brat pewnie się martwi.
- Poczekaj najpierw powiedz mi co się wczoraj wydarzyło. – powiedziałem patrząc jej w oczy. Zauważyłem, łzę która spłynęła jej po policzku, natychmiast  ją starła. Próbowała ukryć co tak naprawdę czuję.
- Nic, muszę porozmawiać z bratem – powiedziała i chciała się podnieść z sofy ale ból nogi jej na to nie pozwolił. Na szczęście była tylko stłuczona. Znowu usiadła i długo się nad czymś zastanawiała. Wiedziałem, że chce mi opowiedzieć co się stało ale nie mogła się przełamać. Powoli się do niej przysunąłem i chciałem ją przytulić ale trochę bałem się, żeby jej nie przestraszyć i tak już wiele przeszła. Na szczęście pozwoliła mi na to, po chwili zaczęła mówić o wczorajszych wydarzeniach.

Oczami Alison
Gdy stałam na przystanku czekając na Tomlinsona zauważyłam dwie postacie idące w moją stronę. Myślałam, że to Dylan i Matt niestety bardzo się myliłam. Odwróciłam się i udawałam, że czytam jakieś ogłoszenie wiszące na szybie. Po chwili jednak usłyszałam:
- A kogo my tu mamy? Co taka laska robi tutaj sama? To bardzo niebezpieczna okolica.- powiedział jeden śmiejąc się. Zignorowałam to.
- Hej ! O coś pytaliśmy ! – krzyknął drugi zdenerwowany. Momentalnie się odwróciłam aby zobaczyć ich twarze ale było zbyt ciemno. Nieznajomi podeszli bliżej i z uśmiechem powiedzieli:
- No popatrz! Czy to przypadkiem nie kochanka Tomlinsona ?
- To nam się poszczęściło –odezwał się drugi
- Kim jesteście? Czego ode mnie chcecie? –spytałam przerażona. Wiedziałam, że to się źle skończy.
- Jesteśmy przyjaciółmi Louisa a ty przekaż mu, że ma się wycofać z wyścigów bo inaczej to się skończy dla ciebie dużo gorzej.
Jeden z napastników wymierzył mi nagle cios w twarz. Poczułam silny ból i metaliczny posmak kiedy krew dostałam się do moich ust. Zachwiałam się i upadłam uderzając nogą o krawężnik. Niestety na jednym ciosie się nie skończyło. Drugi z napastnik kopnął mnie w brzuch przez co się skuliłam. Podniósł mnie za rękę i wymierzył ostatni cios. Zauważyłam na jego dłoni tatuaż, to chyba był tygrys, to wszystko działo się tak szybko, że nie mogłam się przyjrzeć. Nagle wszyscy usłyszeliśmy odgłos nadjeżdżającego motoru. Nieznajomi popatrzyli na siebie nawzajem i zaczęli uciekać. Ja natomiast resztkami sił skuliłam się w kącie przystanku,  zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam płakać. Chciałam, żeby ten cholerny dzień się w końcu skończył. Kiedy motocykl się zatrzymał i jakaś postać szła w moim kierunku, zastanawiałam się co tym razem on mi zrobi. Mężczyzna dotknął mnie a ja zaczęłam krzyczeć i szarpać się. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że to Louis. Byłam taka szczęśliwa, że to on. Kiedy pomagał mi wstać poczułam silny ból w kostce, musiałam ją sobie stłuc kiedy upadałam. Jakoś dojechaliśmy do jego domu, chłopak położył mnie na sofie i opatrzył. Widziałam, że się martwi, chciałam go jakoś uspokoić ale byłam tak zmęczona tym wszystkim, że momentalnie zasnęłam. W końcu nie myślałam o kłótni z bliskimi, pobiciu i… moich uczuciach względem Louisa. Mogłam wreszcie odpocząć.
Obudził mnie dźwięk zamykanych drzwi, zobaczyłam Lou śpiącego na ziemi. Był przy mnie cały czas, czułam się z nim bezpiecznie. Dotknęłam dłoniom jego policzek przez co niechcący go obudziłam. Od razu usiadł koło mnie  i chciał wiedzieć co się wczoraj wydarzyło, naprawdę bardzo chciałam mu powiedzieć ale bałam się, że uzna, że to jego wina lecz kiedy mnie przytulił poczułam w głębi, że muszę to zrobić. Gdy opowiadałam mu o wczorajszych wydarzeniach spostrzegłam, że jego mięśnie się napinają a jego dłoń była tak mocno zaciśnięta w pięść, że aż zrobiła się blada. Byłam pewna, że zaraz zacznie mi prawić kazania, że to moja wina bo nie powinnam chodzić sama po nocy. Natomiast jego reakcja bardzo mnie zdziwiła, on…








.............................................................................................
  Przepraszam za wszystkie błędy i przejęzyczenia. Wiem rozdział nie jest zbyt dobry ale mam nadzieję, że was nie zawiodłam :)

5 komentarzy:

  1. jest suuper czekam na następny !! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm ciekawie .. nie moge sie już doczekać następnego ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, że nie zawiodłaś. ;D Ugh. Biedna Alison. ;( Oberwała za porachunki Louisa. Mam nadzieję, że w nastepnym rozdziale dowiemy się co zrobił Tommo. ;D
    Pozdrawiam i życzę weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejciu zajebisty rozdział! :**
    Pisz szybko kolejny :D

    Zapraszam do mnie ;)
    http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń