piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 5


Oczami Louisa
Bardzo dobrze nam się rozmawiało, nawet zapomniałem o zemście tylko skupiłem się na niej na jej pięknych włosach i gładkiej cerze . Stop ona tylko służy jako zabawka więc daj sobie na wstrzymanie ! –powiedziałem sam do siebie. Gdy spacerowaliśmy zaczęła mi opowiadać o swoim bracie o wyścigach i …o mnie, zacząłem więc drążyć temat. Chciałem wiedzieć co o mnie wie i co sądzi o Thunderze. Kiedy to wszystko usłyszałem aż się we mnie zagotowało a gdy zadała mi pytanie czy znam Thundera już mało brakowało a powiedziałbym jej prawdę gdy nagle…

Oczami Alison
Czułam, że Louis chce mi coś powiedzieć i gdy już miał to zrobić zadzwonił mój cholerny  telefon, to był Matt. Popatrzyłam na Tomlinsona niepewnie, wydawał się już trochę spokojniejszy. Spojrzał na mnie:
- Odbierz to pewnie twój facet – powiedział a ja pokiwałam tylko głową i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Od razu usłyszałam:
- Gdzie jesteś?
- Yyyyy…. u Sam – odpowiedziałam szybko
- Kłamać to ty nie umiesz, przecież ona jest na wakacjach u dziadków. Powiedz prawdę. – Matt mówił to takim stanowczym tonem, że musiałam powiedzieć mu prawdę ale w ostatniej chwili uratował mnie Louis:
- Płaci już pani?
- To  ja już wiem gdzie jesteś, mogłaś powiedzieć że idziesz na zakupy – chłopak chyba usłyszał Lou.
- Tak no właśnie zakupy, wiesz nie chciałam ci przeszkadzać, nie gniewaj się. Pogadamy jutro, Pamiętasz a właśnie czy znowu mam się tak ubierać jak ostatnio, proszę powiedz że nie?
- Niestety kochanie, to taki żywioł –powiedział śmiejąc się
- Dobra to przyjedź po mnie o 17 i pojedziemy na te twoje wyścigi. Muszę kończyć do jutra – powiedziałam niby to obrażona i rozłączyłam się. Podziękowałam Louisowi za ratunek ale zobaczyłam jego niepewną minę więc spytałam:
-Wszystko w porządku ?
- Tak, ale ty naprawdę musisz iść na te wyścigi tam jest strasznie niebezpiecznie. 
- Też  nie mam ochoty ale skoro mój chłopak chce tam być to ja też, jakoś przeżyję te kilka godzin –powiedziałam z uśmiechem ale chyba nie przekonałam Louisa. Zakończyliśmy ten temat. Rozmawialiśmy jeszcze trochę, dużo się o nim dowiedziałam. Zaczęło się ściemniać więc spojrzałam na zegarek który wskazywał 19:40. Nie mogłam w to uwierzyć, jeszcze nigdy z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało. Powiedziałam, że muszę już wracać więc Louis zaproponował, że mnie odprowadzi ale ja uznałam, że to chyba nie najlepszy pomysł przecież mógłby nas zobaczyć D.D. a to by się źle skończyło. Tomo nie odpuszczał więc umówiliśmy się, że odprowadzi mnie tylko do roku ulicy. Szliśmy cały czas rozmawiając i śmiejąc się. Dziwiło mnie tylko zachowanie niektórych osób, patrzyli na nas jakbyśmy mieli coś na sumieniu. Nie zwracałam na to zbytniej uwagi, gdyż byłam zbyt zajęta rozmową. Po dotarciu do celu przyszedł czas na pożegnanie:
- A więc tu się rozstajemy –powiedziałam z uśmiechem
- Wcale nie musimy, możesz przecież zadzwonić do brata i powiedzieć, że no nie wiem śpisz u koleżanki a tak naprawdę możemy iść do mnie, pooglądamy jakieś filmy czy coś? –spytał z nadzieją Louis.
- On się na to nie nabierze a poza tym ja mam chłopaka i coś mi się wydaję, że nie byłby zachwycony tym, że śpię u faceta którego znam kilka godzin.
- No dobra ale obiecaj, że jeszcze kiedyś się ze mną umówisz – zrobił minę kotka z Shreka. Jak miałam się nie zgodzić, pewnie że powiedziałam, że się z nim spotkam. Gdy już miałam odchodzić on złapał mnie delikatnie za rękę i przyciągną do siebie dając delikatnego buziaka w policzek. Czułam się dziwnie, z jednej strony przecież mam chłopaka ale z drugiej Louis był czarujący, taki pewny siebie i był tajemniczy co bardzo mi się u niego podobało. Delikatnie się od niego odsunęłam i zrobiłam minę, która pokazywała że lepiej będzie jeśli drugi raz taka sytuacja się nie powtórzy. On tylko się uśmiechnął i powiedział:
- Do zobaczenia piękna.
- Może – uśmiechnęłam się i poszłam  w stronę domu. Kiedy dotarłam już w progu przywitał mnie mój ukochany braciszek:
- Gdzieś ty była, wiem że Sam nie ma w mieście więc nie ściemniaj!
- Słuchaj po pierwsze przestań być taki nadopiekuńczy nic mi nie jest jak widać, po drugie mogę robić co chcę, a to co robię to nie twoja sprawa –wybuchłam, miałam dość już tego że wszyscy traktują mnie jak kruchutką dziewczynkę, którą trzeba cały czas mieć na oku. Mówiłam dalej:
- Tak dla twojej wiadomości spotkałam się z tym chłopakiem i było super. Jak widzisz on nie jest taki niebezpieczny, nic mi nie zrobił.
- Posłuchaj mnie teraz, masz chłopaka to jest jedna sprawa a druga to taka, że boję się o ciebie a ten facet może być bardzo niebezpieczny – powiedział spokojnie Dylan i przytulił mnie. Poprosiłam go czy możemy porozmawiać jutro bo byłam naprawdę zmęczona, poczułam to dopiero teraz. Przy Louisie zapominałam o wszystkim. D.D. zrobił mi jakąś herbatę i kanapkę. Zjadłam i poszłam się położyć, gdy już powoli usypiałam dostałam sms:
,, Świetnie nam się dzisiaj rozmawiało, może kiedyś to powtórzymy? J
Po chwili namysłu odpisałam:
,, Jasne, czemu nie ale dzisiaj marzę tylko o spaniu ‘’
,, Dobrze więc dobranoc mała’’ –odpisał po chwili. Nie lubiłam kiedy tak na mnie mówiono ale nie przeszkadzało mi, gdy on używał tego stwierdzenia. 

Oczami Louisa
Naprawdę świetnie mi się z nią rozmawiało. Na szczęście ona nie wiedziała, że to ja jest Thunder i miałem nadzieję, że bardzo długo się o tym nie dowie. Był tylko jeden problem a mianowicie ona jutro idzie na wyścigi ze swoim fagasem i dowie się kim naprawdę jestem. Myśl o tym, że mogę sprawić, że Dylan będzie cierpiał powodowała u mnie niekontrolowany uśmiech. Zasłużył sobie na karę, zawsze mnie denerwował a kiedy powiedział, że się go niby boję miarka się przebrała. Zacząłem się zastanawiać jak  mogę się zemścić i w tedy pojawiła się Alison, musiałem skorzystać z okazji. Obmyśliłem sprytny plan i zacząłem go realizować. Wiedziałem, że jeśli będę zgrywać grzecznego to ona prędzej czy później mi ulegnie a potem to już z górki. 

Oczami Dylana
Kiedy dowiedziałem się, że Alison mnie okłamała i wcale nie ma jej u Sam od razu zadzwoniłem do Matta ale on powiedział, że też nie wie gdzie ona jest. Bardzo się martwiłem. Kiedy wróciła spytałem gdzie była, chyba trochę się zdenerwowała bo zaczęła na mnie wrzeszczeć i mówić, że jestem przewrażliwiony i, że to nie moja sprawa co robi. Nie zwracałem na to uwagę puki nie powiedziała mi, że spotkała się z tym kolesiem, myślałem że wybuchnę ale opanowałem swój gniew. Widziałem, że jest zmęczona więc zrobiłem jej kolację i poszła spać. Przez dłuższy czas zastanawiałem się czy dobrze robię wysyłając ją na te wyścigi no ale musi się dowiedzieć jaki jest Tomlison. 

Oczami Alison
Obudził mnie dzwoniący telefon, zaspana odebrałam go i usłyszałam:
- Hej kochanie, śpisz jeszcze? –To był Matt.
- Spałam puki ktoś nie zadzwonił –odpowiedziałam
- Przepraszam po prostu już nie mogę się doczekać, kiedy się zobaczymy –mówił z takim podekscytowaniem jakby bardzo coś chciał zrobić.
- Tak ja też. O której zaczynają się wyścigi ? –spytałam
- O 19:00 ale pojedziemy wcześniej dobrze?
- Jasne  to do zobaczenia –powiedziałam ucieszona naszym nadchodzącym spotkaniem.
Niechętnie stałam spojrzałam na zegarek była 9:17. Przebrałam się, Zbiegłam po schodach cicho nucąc piosenkę, którą usłyszałam kiedyś w radiu. W salonie ujrzałam Dylana, oglądał chyba jakiś film wcinając przy tym płatki z mlekiem. Zawsze wstawał wcześniej ode mnie. Przywitałam się z nim i poszłam również zrobić sobie płatki. Po śniadaniu pozmywałam naczynia i usiadłam koło brata oglądając z nim jakąś komedię. Chciałam delikatnie spytać czy nie będzie miał nic przeciwko temu, że pójdę na wyścigi. On lekko się uśmiechnął i powiedział:
- Nie odpuścisz mi, prawda ?
- Proszę przecież idę z Mattem. Przy nim nic mi się nie stanie. –ciągnęłam żeby tylko się zgodził, chociaż i tak bym poszła.
-Zgoda a wiesz będę się dzisiaj ścigał z Derekiem to zobaczysz jakiego masz zdolnego braciszka –powiedział z uśmiechem,  pocałował mnie w czoło i wyszedł. Wszystko się świetnie się układało. Zdałam sobie sprawę, że już od dawna nie wchodziłam na pocztę więc usiadłam przed moim laptopem i zalogowałam się. Miałam 4 nieodebrane wiadomości, trzy z nich były jakimiś reklamami a jedna była od mojej koleżanki Cami, którą poznałam kilka lat temu na wakacjach, zdziwiła mnie jej widomość. Pytała co u mnie słychać i czy ją jeszcze pamiętam. Nie utrzymywałam z nią kontaktu od czasu wypadku. Postanowiłam jej odpisać. Po jakiś 10 minutach odpisała mi, że przeprowadziła się do naszego miasta i chciałaby się ze mną spotkać. Zgodziłam się, umówiłyśmy się za tydzień. Cieszyłam się bo bardzo ją polubiłam i było mi głupio, że urwałam kontakt. Czas leciał bardzo szybko, gdy się zorientowałam była już 13:00. Postanowiłam więc trochę ogarnąć dom i zacząć  się szykować, w końcu musiałam jakoś wyglądać, żeby nie narobić obciachu mojemu chłopakowi no i bratu. Mimo wskazań mojego chłopaka założyłam czerwoną sukienkę, czarne szpilki. Nie wiedziałam co zrobić z włosami więc rozpuściłam je i lekko pofalowałam oczywiście pasował do tego delikatny makijaż. Nigdy nie przypuszczała, że potrafię tak długo się przygotowywać no ale cóż. Usłyszałam pukanie do drzwi więc spakowałam do torebki telefon i zeszłam otworzyć drzwi. Ujrzałam w nich Matta, gdy mnie zobaczył dał mi buziaka i powiedział:
- Ślicznie wyglądasz Skarbie.
- Dziękuję, ty też niczego sobie –powiedziałam i uśmiechnęłam się. Mojego brata już nie było więc i my postanowiliśmy się pospieszyć, żeby się nie spóźnić. Zamknęłam dom i poszliśmy w stronę stojącego ścigacza. Jeszcze bałam się jeździć na nim ale gdy był przy mnie Matt czułam się bezpiecznie. Chłopak podał mi kask i ruszyliśmy, już po chwili pędziliśmy z niewyobrażalną jak dla mnie szybkością. Gdy dojechaliśmy na miejsce zauważyłam grupkę machających nam osób, których poznałam ostatnim razem byli to Bill, Tom i jego dziewczyna Aria. Matt jedną ręką objął mnie w tali i ruszyliśmy w ich stronę. Kiedy się przywitaliśmy Matt zaczął rozmawiać z chłopakami kto wygra dzisiejsze wyścigi a ja z Arią tylko ich słuchaliśmy. Było całkiem miło choć myślałam, że to będzie całkowita klapa. Nagle zobaczyłam mojego brata idącego w naszym kierunku z Derekiem. Chwycił Matta i powiedział:
- Musimy pogadać!
- Co się stało? –zapytałam zdezorientowana.
- Nic! Po prostu musimy o czymś porozmawiać! – warknął D.D. Nie lubiłam gdy był taki oschły. Spojrzałam na Matta, który kiwnął głową, że wszystko dobrze. Szybko odeszli a ja musiałam się dowiedzieć o co chodzi. Możecie mieć mnie za wścibską ale po tym wszystkim muszę wiedzieć co się dzieję a znając Dylana nic by mi nie powiedział więc chciałam się sama dowiedzieć. Zauważyłam ich stojących za jakimś budynkiem, byli zdenerwowani. Schowałam się za rogiem i słuchałam ich rozmowy.
- Nasz plan diabli wzięli! –krzyczał Dylan. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Cholera! Musiał się dowiedzieć –mówił zdenerwowany Matt
- No pewnie! Tylko dlaczego …. 


................................................................................................
Mam nadzieję, że nowy rozdział wam się spodoba :) Pozdrawiam :)

3 komentarze:

  1. Najlepszy <3 nie moge się doczekać następnego =)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny, :* kiedy będzie następny? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Już mi się podoba twój blog. I to bardzo! ♥ Ach. te urywanie momentów. :D Bardzo przyjemnie mi się czyta. Dylan i ta jego nadopiekuńczość. ;) Pozostaje mi czekać do nn i życzę dużo weny.
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń