środa, 30 października 2013

Rozdział 3


Oczami Dylana
Kiedy zobaczyłem, że Thunder się komuś przygląda miałem złe przeczucie a gdy zobaczyłem Alison na wyścigach, strasznie się wkurzyłem bo to na nią się patrzył, wiedziałem że to nie przyniesie nic dobrego. Kazałem jej wracać do domu bo ja miałem do załatwienia pewną sprawę. Na szczęście mnie posłuchała bo nie chciałem się z nią kłócić a kiedy Matt ją zabrał ja podszedłem do Thundera a ten od razu spytał:
- Kim była ta lala?
- Nie twój interes ! Daj jej spokój! –zdenerwowałem się bo wiedziałem, że jeśli on się kimś zainteresuję to nie spocznie puki tego nie dostanie. Zastanawiałem się co mu odpowiedzieć bo wiedziałem, że będę musiał powiedzieć mu kim jest ta jak to ją nazwał ,,lala” więc postanowiłem powiedzieć prawdę.
- To była Alison moja młodsza siostra zadowolony
- O nawet nie wiesz jak bardzo –widziałem ten jego chytry uśmieszek a to nic dobrego nie znaczyło. Chciałem jak najszybciej zakończyć ten temat więc zapytałem:
- Może mały rewanż, to że ostatnio miałeś szczęście nic nie znaczy
- Stary ty nie masz ze mną najmniejszych szans może spróbuj z kimś no twoim poziomie. –powiedział to z pogardą i odwrócił się co jeszcze bardziej podniosło mi ciśnienie więc ciągnąłem dalej :
- Wiesz myślałem, że jesteś odważniejszy a ty boisz się mnie i śmiesz się nazywać mistrzem – mówiąc to wiedziałem, że się wkurzy. Nagle odwrócił się i warknął:
- Nie boje się ciebie po prostu nie chciałem ci zrobić krzywdy ale widzę, że sam się o to prosisz więc dobrze –starał się to mówić z opanowaniem ale był wściekły a ja wierzyłem, że tym razem wygram. Zaraz przed startem chciałem poprosić Dereka żeby sprawdził jeszcze raz silnik bo coś dziwnie powarkiwał ale gdzieś zniknął więc musiałem ruszyć w takim stanie jak byłem. Rozpoczął się wyścig, prowadziłem i szło mi naprawdę dobrze byłem pewny, że wygram ale w pewnym momencie zauważyłem, że ktoś grzebał przy moich hamulcach wiem, że nie powinienem tak się tym przejąć ale niestety tak mnie to zmartwiło, że rozproszyłem się, straciłem panowanie nad kierownicą i … Następne co pamiętam to Alison klęczącą przy mnie całą zapłakaną i przerażoną. Żałowałem, że musi na to patrzeć ale mogła przecież jechać do domu tak jak jej kazałem. 

Oczami Alison
Kiedy zdjęłam jego kask zobaczyłam Dylana z rozciętym łukiem brwiowym, byłam przerażona, łzy same zaczęły spływać po moich policzkach. Nad nim stał ten cały Thunder i śmiał się, nawet nie raczył zdjąć kasku jak gdyby nie chciał abym dowiedziała się jak wygląda, myślałam że go zabiję on praktycznie to zrobił. Zawołałam Dereka aby zajął się Dylanem a ja podeszłam do rywala:
- Z czego się śmiejesz idioto on mógł zginąć przez ciebie! –powiedziałam wkurzona lecz od razu pożałowałam swoich słów gdy on zbliżył się do mnie i napiął wszystkie mięśnie, myślałam że zaraz oberwę a on wierzchem dłoni pogłaskał mój policzek i powiedział:
- Skarbie on sam był sobie winny. Mówiłem mu żeby sobie dał spokój ale nie chciał słuchać więc teraz ma nauczkę. A ty pewnie jesteś Alison jego młodsza siostra czyż nie ?
- Zostaw mnie! –odepchnęłam go na co ten chyba lekko się zdenerwował, pewnie nie był przyzwyczajony, że ktoś mu się sprzeciwia. Potem zaczęłam mówić dalej:
- Jestem jego siostrą no i co z tego a ty może chociaż zdejmiesz ten cholerny kask i spojrzysz mi w oczy co ?
- Lepiej nie kochana, może innym razem –powiedział to i odszedł ze swoją paczką było ich chyba pięciu. Dałam sobie spokój i wróciłam do brata, był w szoku ale chyba nic poważnego mu się nie stało tak czy inaczej postanowiliśmy zawieść go do szpitala . Wezwałam Taxi i pojechałam z D.D. a Matt z Derekiem mieli zająć się motocyklem. Gdy już lekarz zbadał Dylan podszedł do mnie i zaczął mówić:
- Pani jest siostrą prawda? – pokiwałam głową, że tak więc on ciągnął dalej – Pani brat jest w szoku na szczęście nic poważnego mu się nie stało. Zszyliśmy łuk brwiowy i założyliśmy szynę na lewą rękę ale nie ma potrzeby zostawiać go u nas w szpitalu. Za kilka dni powinien być jak nowy. –kiedy lekarz to powiedział kamień spadł mi z serca. Poszłam po Dylana i pojechaliśmy do domu. Po dojechaniu zapłaciłam taksówkarzowi i zaprowadziłam brata do jego pokoju, od razu poszedł spać. Ja natomiast zadzwoniłam do Matta aby dowiedzieć się co się tak naprawdę stało, wykręciłam numer i zadzwoniłam:
- No hej i co z nim? – spytał przerażony Matt
- Nic mu nie będzie, wyliże się ale powiedz mi lepiej jak to się stało –poprosiłam go bo chciałam mieć pewność, że ten palant miał z tym coś wspólnego
- Ktoś zepsuł mu hamulce i chyba nawet domyślam się kto to był.
- Taa ja też –odpowiedziałam i już chciałam się rozłączyć ale Matt jeszcze spytał
- A ty jak się czujesz? Posłuchaj chyba zainteresował się tobą Thunder a to znaczy, że tak łatwo nie da ci spokoju więc ktoś powinien mieć na ciebie oko, tak sobie pomyślałem że może przyjadę i potowarzyszę ci, co ty na to?
- Dziękuje za troskę ale myślę, że oboje powinniśmy odpocząć więc może zobaczymy się jutro? –spytałam choć wiedziałam, że liczył na to że się zgodzę ale nie miałam siły to był naprawdę bardzo trudny dzień.
- Jasne rozumiem to do usłyszenia.  Śpij dobrze – powiedział to a ja odpowiedziałam tym samym i rozłączyłam się. Poszłam przygotować się do snu. Zanim położyłam się do łóżka zajrzałam jeszcze do brata, wszystko było ok więc i ja poszłam spać.
Miałam dziwny sen. Śniło mi się, że idę ulicą i ktoś mnie śledzi, więc przyśpieszam kroku on też, zaczynam biec on również. Wbiegam do jakiegoś mieszkania i chowam się pod łóżkiem, panuje cisza więc wychodzę z ukrycia a przede mną stoi ten sam facet, ten którego poznałam na wyścigach Thunder. Chciałam zdjąć jego kask ale ten nagle rozpłyną się i znikną. Obudziłam się cała zlana potem, była 7:30 więc poszłam się ogarnąć i zrobić śniadanko braciszkowi. Gdy weszłam do jego pokoju nie było go ale wiedziałam, że jeśli nie ma go w pokoju to jest w garażu. Otworzyłam bramę i był tam, wyglądał znacznie lepiej niż wczoraj i nie wiem jakim cudem stała przy nim jego maszyna skoro była u Matta.
- Hej i jak się czujesz? –spytałam z uśmiechem
- Już ok ale wiesz, że musimy o tym pogadać. Nie powinno cię tam być. –mówił to z pełną powagą, bałam się tej rozmowy. Na szczęście zadzwonił mój telefon, spojrzałam na brata a on powiedział, żebym odebrała. Usłyszałam słodki głos:
- Hej, to co gdzie dziś idziemy? Co powiesz na kino?
- No jasne to tak o 11? –spytałam z wielkim bananem na twarzy
- To do zobaczenia
- Pa
- oj widzę, że ktoś to jest chyba zakochany –powiedział Dylan z lekkim uśmiechem po czym dodał- spokojnie to nic takiego Matt to dobry chłopak ale jeśli cię skrzywdzi to nie wiem co mu zrobię. A i pamiętaj uważaj na siebie Thunder tak łatwo nie odpuści ok?
- Jasne braciszku –powiedziałam i poszłam się przygotowywać

Było coś koło 10:50 ja już gotowa czekałam na Matta, jak zwykle był przed czasem i pojechaliśmy. Matt poszedł po bilety a ja po popcorn i mieliśmy się spotkać przed salą. Szłam z przekąską do Sali kinowej, kiedy nagle ktoś we mnie wpadł i oblał  mnie czymś lepkim to chyba był sok.
- Uważaj jak idziesz idioto –spojrzałam na sprawcę wypadku był to wysoki chłopak, dobrze zbudowany, z jasno brązowymi włosami i niebieskimi oczami.
- Przepraszam - powiedział nieznajomy.
- Spoko – zrobiło mi się głupio, że tak na niego naskoczyłam.
- Wybaczysz mi ?–spytał nieznajomy z miną kotka z Shreka. Skądś znałam ten głos ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Zauważyłam, że nieznajomy jest bardzo pewny siebie co bardzo mi się spodobało.
- Jasne –odpowiedziałam uśmiechając się. Spostrzegłam grupkę chłopaków przyglądających się nam, ich też już gdzieś widziałam. Z zamyślenia wyrwał mnie jego głos:
- Mam na imię Louis
- Jestem Alison
- Może dałabyś się zaprosić na kawę jako zadość uczynienie? –spytał nieśmiało chłopak
- Bardzo bym chciała ale jestem już umówiona –odpowiedziałam smutna
-To może daj mi swój numer a umówimy się na inny dzień hmm..? – spytała z chytrym uśmieszkiem. Oczywiście, że dałam mu ten numer. Potem grzecznie się pożegnałam i poszłam szukać Matta. Spostrzegłam, że stoi przy Sali i nerwowo obraca telefon w ręce ale gdy mnie zobaczył momentalnie przestał i powiedział:
- Dlaczego tak długo cię nie było zaczynałem się martwić tym bardziej, że widziałem jak przechodził tędy Thunder. Wiesz, może powinniśmy stąd iść.
- Nie ten cały Pan ważniak nie zepsuje nam dnia –widziałam, że Matt się uśmiechnął.
Seans nie był nawet taki zły, był to horror więc w strasznych momentach łapałam Matta z rękę, czułam że mu się to podoba. Potem poszliśmy jeszcze na lody i do parku. Ok. 17 byłam już pod domem. Matt odprowadził mnie pod same drzwi aby upewnić się, że wrócę bezpiecznie ale to był chyba tylko pretekst.
- Bardzo dobrze się dzisiaj bawiłam -powiedziałam
- Ja również, posłuchaj chciałbym ci coś powiedzieć… -zaczął nieśmiało Matt
-Słucham? –w głębi serca czułam co chce powiedzieć.
............................................................................................................
Komentujcie proszę. Nie wiem co sądzicie o tym opowiadaniu.

2 komentarze: