Oczami
Dylana
Kiedy zobaczyłem, że Thunder się komuś przygląda miałem
złe przeczucie a gdy zobaczyłem Alison na wyścigach, strasznie się wkurzyłem bo
to na nią się patrzył, wiedziałem że to nie przyniesie nic dobrego. Kazałem jej
wracać do domu bo ja miałem do załatwienia pewną sprawę. Na szczęście mnie
posłuchała bo nie chciałem się z nią kłócić a kiedy Matt ją zabrał ja
podszedłem do Thundera a ten od razu spytał:
- Kim była ta lala?
- Nie twój interes ! Daj jej spokój! –zdenerwowałem się
bo wiedziałem, że jeśli on się kimś zainteresuję to nie spocznie puki tego nie
dostanie. Zastanawiałem się co mu odpowiedzieć bo wiedziałem, że będę musiał
powiedzieć mu kim jest ta jak to ją nazwał ,,lala” więc postanowiłem powiedzieć
prawdę.
- To była Alison moja młodsza siostra zadowolony
- O nawet nie wiesz jak bardzo –widziałem ten jego chytry
uśmieszek a to nic dobrego nie znaczyło. Chciałem jak najszybciej zakończyć ten
temat więc zapytałem:
- Może mały rewanż, to że ostatnio miałeś szczęście nic
nie znaczy
- Stary ty nie masz ze mną najmniejszych szans może
spróbuj z kimś no twoim poziomie. –powiedział to z pogardą i odwrócił się co
jeszcze bardziej podniosło mi ciśnienie więc ciągnąłem dalej :
- Wiesz myślałem, że jesteś odważniejszy a ty boisz się
mnie i śmiesz się nazywać mistrzem – mówiąc to wiedziałem, że się wkurzy. Nagle
odwrócił się i warknął:
- Nie boje się ciebie po prostu nie chciałem ci zrobić
krzywdy ale widzę, że sam się o to prosisz więc dobrze –starał się to mówić z
opanowaniem ale był wściekły a ja wierzyłem, że tym razem wygram. Zaraz przed
startem chciałem poprosić Dereka żeby sprawdził jeszcze raz silnik bo coś
dziwnie powarkiwał ale gdzieś zniknął więc musiałem ruszyć w takim stanie jak
byłem. Rozpoczął się wyścig, prowadziłem i szło mi naprawdę dobrze byłem pewny,
że wygram ale w pewnym momencie zauważyłem, że ktoś grzebał przy moich
hamulcach wiem, że nie powinienem tak się tym przejąć ale niestety tak mnie to
zmartwiło, że rozproszyłem się, straciłem panowanie nad kierownicą i … Następne
co pamiętam to Alison klęczącą przy mnie całą zapłakaną i przerażoną.
Żałowałem, że musi na to patrzeć ale mogła przecież jechać do domu tak jak jej
kazałem.
Oczami
Alison
Kiedy zdjęłam jego kask zobaczyłam Dylana z rozciętym
łukiem brwiowym, byłam przerażona, łzy same zaczęły spływać po moich policzkach.
Nad nim stał ten cały Thunder i śmiał się, nawet nie raczył zdjąć kasku jak
gdyby nie chciał abym dowiedziała się jak wygląda, myślałam że go zabiję on
praktycznie to zrobił. Zawołałam Dereka aby zajął się Dylanem a ja podeszłam do
rywala:
- Z czego się śmiejesz idioto on mógł zginąć przez
ciebie! –powiedziałam wkurzona lecz od razu pożałowałam swoich słów gdy on
zbliżył się do mnie i napiął wszystkie mięśnie, myślałam że zaraz oberwę a on wierzchem
dłoni pogłaskał mój policzek i powiedział:
- Skarbie on sam był sobie winny. Mówiłem mu żeby sobie
dał spokój ale nie chciał słuchać więc teraz ma nauczkę. A ty pewnie jesteś
Alison jego młodsza siostra czyż nie ?
- Zostaw mnie! –odepchnęłam go na co ten chyba lekko się
zdenerwował, pewnie nie był przyzwyczajony, że ktoś mu się sprzeciwia. Potem
zaczęłam mówić dalej:
- Jestem jego siostrą no i co z tego a ty może chociaż
zdejmiesz ten cholerny kask i spojrzysz mi w oczy co ?
- Lepiej nie kochana, może innym razem –powiedział to i
odszedł ze swoją paczką było ich chyba pięciu. Dałam sobie spokój i wróciłam do
brata, był w szoku ale chyba nic poważnego mu się nie stało tak czy inaczej
postanowiliśmy zawieść go do szpitala . Wezwałam Taxi i pojechałam z D.D. a
Matt z Derekiem mieli zająć się motocyklem. Gdy już lekarz zbadał Dylan
podszedł do mnie i zaczął mówić:
- Pani jest siostrą prawda? – pokiwałam głową, że tak
więc on ciągnął dalej – Pani brat jest w szoku na szczęście nic poważnego mu
się nie stało. Zszyliśmy łuk brwiowy i założyliśmy szynę na lewą rękę ale nie
ma potrzeby zostawiać go u nas w szpitalu. Za kilka dni powinien być jak nowy.
–kiedy lekarz to powiedział kamień spadł mi z serca. Poszłam po Dylana i
pojechaliśmy do domu. Po dojechaniu zapłaciłam taksówkarzowi i zaprowadziłam
brata do jego pokoju, od razu poszedł spać. Ja natomiast zadzwoniłam do Matta
aby dowiedzieć się co się tak naprawdę stało, wykręciłam numer i zadzwoniłam:
- No hej i co z nim? – spytał przerażony Matt
- Nic mu nie będzie, wyliże się ale powiedz mi lepiej jak
to się stało –poprosiłam go bo chciałam mieć pewność, że ten palant miał z tym
coś wspólnego
- Ktoś zepsuł mu hamulce i chyba nawet domyślam się kto
to był.
- Taa ja też –odpowiedziałam i już chciałam się rozłączyć
ale Matt jeszcze spytał
- A ty jak się czujesz? Posłuchaj chyba zainteresował się
tobą Thunder a to znaczy, że tak łatwo nie da ci spokoju więc ktoś powinien
mieć na ciebie oko, tak sobie pomyślałem że może przyjadę i potowarzyszę ci, co
ty na to?
- Dziękuje za troskę ale myślę, że oboje powinniśmy
odpocząć więc może zobaczymy się jutro? –spytałam choć wiedziałam, że liczył na
to że się zgodzę ale nie miałam siły to był naprawdę bardzo trudny dzień.
- Jasne rozumiem to do usłyszenia. Śpij dobrze – powiedział to a ja
odpowiedziałam tym samym i rozłączyłam się. Poszłam przygotować się do snu.
Zanim położyłam się do łóżka zajrzałam jeszcze do brata, wszystko było ok więc
i ja poszłam spać.
Miałam dziwny sen. Śniło mi się, że idę ulicą i ktoś mnie
śledzi, więc przyśpieszam kroku on też, zaczynam biec on również. Wbiegam do
jakiegoś mieszkania i chowam się pod łóżkiem, panuje cisza więc wychodzę z
ukrycia a przede mną stoi ten sam facet, ten którego poznałam na wyścigach
Thunder. Chciałam zdjąć jego kask ale ten nagle rozpłyną się i znikną.
Obudziłam się cała zlana potem, była 7:30 więc poszłam się ogarnąć i zrobić
śniadanko braciszkowi. Gdy weszłam do jego pokoju nie było go ale wiedziałam, że
jeśli nie ma go w pokoju to jest w garażu. Otworzyłam bramę i był tam, wyglądał
znacznie lepiej niż wczoraj i nie wiem jakim cudem stała przy nim jego maszyna
skoro była u Matta.
- Hej i jak się czujesz? –spytałam z uśmiechem
- Już ok ale wiesz, że musimy o tym pogadać. Nie powinno
cię tam być. –mówił to z pełną powagą, bałam się tej rozmowy. Na szczęście
zadzwonił mój telefon, spojrzałam na brata a on powiedział, żebym odebrała.
Usłyszałam słodki głos:
- Hej, to co gdzie dziś idziemy? Co powiesz na kino?
- No jasne to tak o 11? –spytałam z wielkim bananem na
twarzy
- To do zobaczenia
- Pa
- oj widzę, że ktoś to jest chyba zakochany –powiedział
Dylan z lekkim uśmiechem po czym dodał- spokojnie to nic takiego Matt to dobry
chłopak ale jeśli cię skrzywdzi to nie wiem co mu zrobię. A i pamiętaj uważaj
na siebie Thunder tak łatwo nie odpuści ok?
- Jasne braciszku –powiedziałam i poszłam się
przygotowywać
Było coś koło 10:50 ja już gotowa czekałam na Matta, jak
zwykle był przed czasem i pojechaliśmy. Matt poszedł po bilety a ja po popcorn
i mieliśmy się spotkać przed salą. Szłam z przekąską do Sali kinowej, kiedy
nagle ktoś we mnie wpadł i oblał mnie
czymś lepkim to chyba był sok.
- Uważaj jak idziesz idioto –spojrzałam na sprawcę
wypadku był to wysoki chłopak, dobrze zbudowany, z jasno brązowymi włosami i
niebieskimi oczami.
- Przepraszam - powiedział nieznajomy.
- Spoko – zrobiło mi się głupio, że tak na niego
naskoczyłam.
- Wybaczysz mi ?–spytał nieznajomy z miną kotka z Shreka.
Skądś znałam ten głos ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Zauważyłam, że
nieznajomy jest bardzo pewny siebie co bardzo mi się spodobało.
- Jasne –odpowiedziałam uśmiechając się. Spostrzegłam
grupkę chłopaków przyglądających się nam, ich też już gdzieś widziałam. Z
zamyślenia wyrwał mnie jego głos:
- Mam na imię Louis
- Jestem Alison
- Może dałabyś się zaprosić na kawę jako zadość uczynienie?
–spytał nieśmiało chłopak
- Bardzo bym chciała ale jestem już umówiona
–odpowiedziałam smutna
-To może daj mi swój numer a umówimy się na inny dzień
hmm..? – spytała z chytrym uśmieszkiem. Oczywiście, że dałam mu ten numer.
Potem grzecznie się pożegnałam i poszłam szukać Matta. Spostrzegłam, że stoi
przy Sali i nerwowo obraca telefon w ręce ale gdy mnie zobaczył momentalnie
przestał i powiedział:
- Dlaczego tak długo cię nie było zaczynałem się martwić
tym bardziej, że widziałem jak przechodził tędy Thunder. Wiesz, może powinniśmy
stąd iść.
- Nie ten cały Pan ważniak nie zepsuje nam dnia
–widziałam, że Matt się uśmiechnął.
Seans nie był nawet taki zły, był to horror więc w
strasznych momentach łapałam Matta z rękę, czułam że mu się to podoba. Potem
poszliśmy jeszcze na lody i do parku. Ok. 17 byłam już pod domem. Matt
odprowadził mnie pod same drzwi aby upewnić się, że wrócę bezpiecznie ale to był
chyba tylko pretekst.
- Bardzo dobrze się dzisiaj bawiłam -powiedziałam
- Ja również, posłuchaj chciałbym ci coś powiedzieć…
-zaczął nieśmiało Matt
-Słucham? –w głębi serca czułam co chce powiedzieć.
............................................................................................................
Komentujcie proszę. Nie wiem co sądzicie o tym opowiadaniu.
............................................................................................................
Komentujcie proszę. Nie wiem co sądzicie o tym opowiadaniu.
najlepszee <3
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :)
OdpowiedzUsuń