Oczami Louisa
-Cholera
odbierz w końcu ten telefon. –mówiłem do siebie
równocześnie dzwoniąc do Alison. Po mojej kolejnej nieudanej próbie skontaktowania się z
dziewczyną wściekły rzuciłem telefon na łóżko i załamany uklęknąłem na ziemi. Miałem
bardzo złe przeczucia.
-Hej wszystko
w porządku? –zapytał stający w drzwiach Zayn.
-Nic nie jest
w porządku. Dzwoniłem do niej ze dwadzieścia razy, wysłałem z piętnaście
wiadomości i nic. Wiem, że może nie chcieć mnie widzieć, więc mam do ciebie
prośbę mógłbyś jechać do jej domu i zobaczyć jak się czuję. –spytałem chłopaka.
-Jasne stary.
–odpowiedział i wyszedł zostawiając mnie samego z masą myśli w głowie.
Oczami Zayna
Pewnie, że
się zgodziłem jechać do Alison. Muszę przyznać, że gdyby Tomo z nią nie był to
ja byłbym bardzo nią zainteresowany no ale cóż. Całą drogę zastanawiałem się co
by było gdybym wtedy to ja ścigał się z Dylanem i to ja spotkał ją w kinie. Czy
zakochałaby się we mnie? Już się tego nie dowiem . Zanim się obejrzałem byłem
już pod jej domem. Zdjąłem kask równocześnie zsiadając z motocyklu po czym
ruszyłem w stronę drzwi. Trzeba przyznać, że chatę mają niezłą. Zadzwoniłem
dzwonkiem, a po chwili drzwi otworzyły się. Niestety zrobił to Dylan.
-Jest Alison?
–spytałem zaskoczonego moją wizytą chłopaka.
-Nie po południu
poszła do Thundera. Wróci jutro. – powiedziała, a ja zastanawiałem się co jest
grane.
-Dobra po
pierwsze była dzisiaj na wyścigach i zobaczyła jak Louis całuję się z Camillą,
po drugie Camilla jest chora psychicznie i jest nieobliczalna, po trzecie groziła
Alison. –im więcej rzeczy mówiłem tym bardziej chłopak się spinał. Jednak nie
zaczął wrzeszczeć ani mówić, że kłamem tylko chwycił kurtkę wiszącą na wieszaku
i szybko zamknął drzwi.
-Jedziemy jej
szukać –powiedział, a ja grzecznie ruszyłem za nim. Nie byłem tak impulsywny
jak Lou, dlatego czasami potrafiłem opanować nerwy.
Oczami Alison
Gdy się obudziłam strasznie kręciło mi się w głowie. Próbowałam wstać ale nie mogłam, strasznie bolały mnie nogi jak i głowa, to zapewne od tego uderzenia. nie wiem gdzie jestem ani co się stało. pamiętam tylko, że byłam z Mattem i usłyszałam za sobą czyjś głos. Znam ta osobę, ale skąd? Nagle do pomieszczenia, w którym się znajdowałam weszła Camil. Kurczę co ona tutaj robi? Próbowałam jakoś to wszystko sobie poukładać ale przez ból jaki czułam nic mi się nie kleiło. Wiedziałam jednak jedno, Louis miał rację. Nie mogłam w to uwierzyć, przecież Camila była moją przyjaciółką.
-Camila? Co się dzieję? Gdzie ja jestem? -powiedziałam rozglądając się po pomieszczeniu. Dziewczyna podeszła do mnie uśmiechnęła się i odpowiedziała.
- Widzisz kochana...-zaczęła. - Lou nie dotrzymał słowa więc musi go spotkać kara. Wiem, że mu na tobie zleży więc chyba najlepszym sposobem na to aby cierpiał jest zadanie bólu tobie. -powiedziała wciąż się uśmiechając.
- Co on ci takiego zrobił? –starałam się dowiedzieć o co chodzi ale na marne. W pewnym momencie do pokoju weszła druga osoba. To był… Matt.
-Matt? Co to wszystko ma do cholery znaczyć?! –krzyknęłam podnosząc się.
-Posłuchaj nie zrobimy ci krzywdy. Zmusimy Thundera żeby opuścił miasto i wtedy cię wypuścimy. Nie będzie nam już przeszkadzał. Nie masz się czego obawiać nic ci się nie stanie. –powiedział spokojnie chłopak i zbliżył się do mnie. Instynktownie się cofałam dopóki moje plecy nie dotknęły lodowatej ściany. Było to bardzo nieprzyjemne uczucie.
-Tak właściwie to nie mam zamiaru cię wypuszczać. –powiedział blondynka i spojrzała na mnie z chytrym uśmieszkiem.
-Jak to! Przecież się umawialiśmy! –wtrącił się zdenerwowany całą tą sytuacją Matt. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę.
-Słuchaj byłeś mi potrzebny tylko żeby ją schwytać, teraz mogę się ciebie pozbyć. –powiedziała i wyciągnęła broń. Zaczęła mierzyć nią w stronę przerażonego chłopaka.
-Stój! –krzyknęłam. –Nie rób mu krzywdy! –ciągnęłam.
-Och, mimo tego że cię oszukał ty nadal go bronisz. Problem, w tym że on pewnie powie wszystko twojemu braciszkowi jeśli go wypuszczę. Chyba, że… -powiedziała.
-Chyba, że co! –przerwałam jej.
-Moi ludzie zawiozą cię na lotnisko i polecisz prosto do swojego ojca w Szwecji. Nie będziesz dzwonił ani w jakikolwiek sposób próbował się skontaktować z D.D. i Thunderem jasne?! –mówiła. –Jeśli jednak złamiesz słowo ona zginie.
-Dobrze zrobi to. –powiedziałam. Matt spojrzał na mnie niepewnie i kiwnął głową, że się zgadza. Camilla zawołała dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn, którzy bez słowa zabrali mojego przyjaciela. Wiedziałam, że jeśli coś się nie stanie to już nigdy go nie zobaczę.
-To teraz się zabawimy. –powiedziała dziewczyna. Podeszła do mnie i wymierzyła mi cios prosto w twarz…i znów zapanowała ciemność.
Oczami Dylana
Wiedziałem, że Camilla nie mogła się we mnie tak szybko zakochać. Od początku coś mi nie pasowało ale nie chciałem przyjmować tego do wiadomości. Teraz jestem pewien, że ona wie gdzie jest Alison. Jeśli coś jej zrobi to ją zabiję. Przysięgam.-Dobra chyba pora powiedzieć o tym Thunderowi. –powiedział Zayn zdejmując kask.
-Nie! To moja siostra on ją tylko krzywdzi, zawsze. –zbuntowałem się, jednak po dłuższym przemyśleniu postanowiłem zadzwonić do Tomlinsona. Wyciągnąłem telefon i już po trzech sygnałach odebrał.
-Czego. –odezwał się.
-Jesteśmy przy stadionie, nie możemy znaleźć Alison. Przyjedź. –powiedziałem i rozłączyłem się.
Oczami Louisa
Cholera!
Wiedziałem, że tak będzie. To moja wina, muszę znaleźć Alison. Po telefonie
Dylana szybko zbiegłem na parter wcześniej zabierając rzecz której już dawno
nie używałem z szafki, chwyciłem moją skurzaną kurtkę i kluczyki od ścigacza i
ruszyłem w stronę garażu. Mój niebieski motocykl czekał na mnie w gotowości. Po
drodze zastanawiałem się gdzie ta zdzira mogła zabrać moją księżniczkę.
Niestety żadne miejsce nie przychodziło mi do głowy. Gdy dotarłem w umówione
miejsce Dylan i Zayn już na mnie czekali. Mulat właśnie rozmawiał przez telefon.
-Gdzie
szukaliście? –spytałem brata Alison.
-Cała
północna i wschodnia dzielnica. –odpowiedział zmarnowany.
-Dobra
słuchajcie, przed chwilą Harry i Liam spotkali ludzi Camilli na lotnisku i jadą
za nimi. –powiedział z lekkim uśmiechem Zayn. Teraz mieliśmy szansę żeby
odnaleźć dziewczynę. Dogonienie naszej szajki i śledzenie tamtej bandy zajęło
nam jakieś pół godziny. Nie mogłem odpuścić. Niestety tym frajerom zachciało
się jeść i pojechali do knajpy. Super. Oni tu będą jeść podczas kiedy moja
dziewczyna może być już martwa. Stop!
Nawet tak nie myśl! -skarciłem
siebie samego. Ona musi przeżyć, jest silna da radę. Muszę ją tylko znaleźć.
-Cholera,
dużej nie wytrzymam! –wstałem i ruszyłem w stronę bandziorów. Chłopaki starali
się mnie zatrzymać ale na marne.
Oczami Alison
Teraz głowa
bolała mnie jeszcze bardziej. Po otwarciu oczu zobaczyłam znów tą wredną twarz.
-Camilla,
zabij mnie i oszczędź nam czasu. –powiedziałam. Dziewczyna zaśmiała się i
podeszła do mnie. W rękach trzymała nóż, powoli zaczęła zbliżać go do mojego
brzucha. Byłam związana na krześle i nie mogłam się ruszyć. Dopiero teraz
zdałam sobie sprawę, że jestem w samej bieliźnie.
-Jeszcze nie.
Najpierw się troszkę pobawię. –powiedział i przejechała ostrym narzędziem bo
moim brzuchu. Syknęłam z bólu co jeszcze bardziej zmotywowało Camillę do
dalszego działania. Potem zrobiła kolejne cięcie tym razem głębsze na moich
plecach w okolicach lewej łopatki. Bolało jak cholera ale nic nie mogłam
poradzić. Zostało mi tylko czekanie na śmierć.
-Oj Alison,
Alison zawsze miałaś wszystko! Najlepszego chłopaka, świetnego brata i
najlepszych rodziców –mówiła cały czas robiąc kolejne rany.
-Moi rodzice
nie żyją. –odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-Wiem, byłam
przy tym. Tak samo jak Louis i Zayn. –powiedziała, a ja zamarłam.
- Wiesz,
opowiem ci pewną historyjkę. Była sobie pewna dziewczyna, miała kochającą
rodzinę, kupę forsy i była bardzo popularna. Pewnego dnia postanowiła wyjechać
z rodzicami na wycieczkę. Był też pewien chłopak, który razem z wujkiem i
kolegą postanowili się po ścigać i po wygłupiać na motorach. Napotkali na
swojej drodze samochód i chcieli się zabawić, więc go wyprzedzili i zawrócili.
Jechali wprost na niego. Mężczyzna prowadzący samochód chciał uniknąć zderzenia
więc skręcił niestety trafił w drzewo. Przeżyła tylko ich córka. Okazało się,
że to młody chłopak wpadł na ten głupi pomysł. To on spowodował ten tragiczny
wypadek. Natomiast druga dziewczyna, która spóźniła się na spotkanie z chłopakami,
kiedy zobaczyła co się stało obiecała, że nikomu o tym nie powie. Po tym przez
jakiś czas szantażowała chłopaka dopóki ten nie przeprowadził się do innego
miasta. Dziewczyna odnalazła go i znowu zaczęła szantażować ale kiedy jej się
to nie udało porwała jego dziewczynę, która jak się okazało była tą samą
dziewczyną z samochodu.
-To
nieprawda! –krzyczałam i płakałam. Przecież Lou nie mógłby spowodować wypadku
moich rodziców . Z drugiej strony to mógł być ten hak. Dodatkowo ból, który
sprawiała Cami nie pozwalał mi trzeźwo myśleć. Powoli opadałam z sił jak sądzę
to przez nagłą utratę krwi. Nagle w pokoju rozniósł się dźwięk telefonu.
Dziewczyna wyciągnęła swoją komórkę z tylnej kieszeni spodni i wyszła z
pomieszczenia zostawiając mnie samą. Choć przez chwilę mogłam odpocząć i
wszystko przemyśleć.
Czyli Louis,
Zayn i jakiś mężczyzna spowodowali wypadek, w którym zginęli moi rodzice. Mat
wydał mnie jakiejś psychicznie chorej suce, która jeszcze do niedawna była moją
przyjaciółką. Teraz jestem przetrzymywana w jakiejś noże i pewnie nikt mnie
tutaj nie znajdzie. Jest po prostu zajebiście! Ale nie poddam się, mam brata
któremu na mnie zależy i to dla niego muszę żyć.
Rozglądałam
się po pokoju w poszukiwaniu czegokolwiek co pomogłaby mi w ucieczce, niestety
oprócz starego lustra i krzesła do którego aktualnie byłam przywiązana nie
znajdowało się nic. Moje rozmyślanie przerwała Camilla, którą coś bardzo
zdenerwowało.
-Twój chłoptaś
pobił mich ludzi i już wie, gdzie jesteś, więc zbieramy się. Zabierz ją. –powiedziała
do wchodzącego w tym samym momencie wysokiego
mężczyzny i wyszła. Facet podszedł i rozwiązał mnie, starałam się wstać ale nie
miałam siły i gdy nieznajomy starał się mnie ustawić w pionie upadałam. Byłam
tak strasznie zmęczona. Teraz zauważyłam ile krwi znajduje się na podłodze…mojej
krwi.
-W coś ty się
wpakowała? –powiedział mężczyzna i wziął mnie na ręce. Zrobił to delikatnie
mimo to syknęłam z bólu. Moje ciało było tak poranione, że nawet każdy nawet
najmniejszy ruch sprawiał mi ból. Nie miałam ani siły ani ochoty odpowiadać na
pytanie, więc po prostu zamknęłam oczy i czekałam co będzie dalej.
Oczami
Camilli
-Kurwa! On
zawsze musi wszystko zepsuć! –wrzeszczałam do telefonu. –Jakim cudem dwóch
facetów nie dało rady jednemu w dodatku mniejszemu od siebie facetowi?! –ciągnęłam.
- Był z dwoma
kumplami i…oni wiedzą gdzie jesteście. Jadą tam. –powiedział niepewnie. Bez
słowa rozłączyłam się i ruszyłam w stronę pomieszczenia, w którym znajdowała
się dziewczyna uprzednio wołając Sama. Postanowiłam, że on zabierze ją w
bezpieczne miejsce, natomiast ja pojadę w drugą stronę żeby ich zmylić. Po tym
kiedy samochód z Panną Ważną odjechał wsiadłam do swojego auta i usłyszałam
warkot silników. Taa już tutaj są, nie ucieknę im. Wysiadłam i czekałam aż
mężczyźni podejdą bliżej w moją stronę. W ręce za plecami trzymałam naładowaną
broń. Wrogowie byli już bardzo blisko.
- Gdzie ona
jest!? –odezwał się Louis, był wściekły.
-Nigdy jej
nie znajdziesz, już jest martwa. –skłamałam. W tedy Tomo podszedł jeszcze
bliżej, postanowiłam działać. Odsunęłam się o kilka kroków i wyciągnęłam w
ułamku sekundy pistolet. Nie spodziewałam się jednak, że Louis zrobi to samo.
Staliśmy teraz mierząc do siebie MAG-08, a całe to wydarzenie obserwowali Dylan
i Zayn. Żadne z nas nie miało zamiaru odpuszczać. Postanowiłam przerwać
panującą ciszę.
-Powiedziałam
jej całą prawdę. –powiedziałam z uśmiechem na co chłopak wściekł się jeszcze
bardziej.
-Zabije cię! –krzyknął.
-No to na co
czekasz! –również uniosłam głos. Usłyszeliśmy dwa strzały, które padły niemal
jednocześnie. To był pierwszy raz kiedy naprawdę się bałam.
..........................................................................................................................
Przepraszam, że rozdział jest później ale ostatnio mam bardzo dużo nauki. Zauważyłam, że co rozdział jest mniej komentarzy. Piszcie co myślicie to bardzo motywuję.
Zapomniałabym zapraszam na drugiego troszeczkę innego bloga
http://appearances-of-the-worst.blogspot.com/
Zapomniałabym zapraszam na drugiego troszeczkę innego bloga
http://appearances-of-the-worst.blogspot.com/
aaa!! kocham cie
OdpowiedzUsuńNie łam się mała o komentarze ;D Nadrabiasz treścią :)
OdpowiedzUsuńUhuhuhu! ^^ Zajebisty rozdział i wg. blog! :D Niech Lou zabije tę sukę i uratuję Alison! ^^ OMG to jest takie kdfhbkvbckhvbfdvhdj <3333
OdpowiedzUsuńaaa !! najlepszy rozdzial ever ! kiedy nastepny nie moge sie doczekac!! :*
OdpowiedzUsuńNeeext ; ))
OdpowiedzUsuńwow niespodziwałam sie że Cami okaże się taka ... czekam na next !! <33
OdpowiedzUsuńŚwietnee ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga http://zaczarowana-grafika.blogspot.com/
Robimy szablony na zamówienia
:P
Jesuuu czy to musi byc takie zarąbiste i tak rzadko dodawane
OdpowiedzUsuńLoulou nie spodziewałam się, od dzis dodajemy nowe przykazanie Nie zabijaj rodzicow przyszłej dziewczyny twojej
Pozdro HoneyBlue